"Jeśli złymi chłopcami byli tylko Hitler i jego szajka, a druga strona to sami dobrzy chłopcy, to musimy potępić rozpaczliwie walczących o swoją wolność Łotyszów czy Estończyków, admirała Horthy'ego i marszałka Antonescu, a bohaterskich Finów i ich wspaniałego marszałka Mannerheima uznać winnymi "napaści" na miłujący pokój Związek Sowiecki; musimy usprawiedliwić zaś rzeź tysięcy Chorwatów czy haniebne wydanie przez Anglików Sowietom na zagładę żołnierzy z antybolszewickich formacji różnych narodów. I nie koniec na tym: musimy także uznać za słuszne szalejące po wojnie we Francji czy Włoszech i dokonywane głównie przez tamtejszych komunistów, "antyfaszystowskie epuracje", skazanie na dożywocie mistrza prawicy Charlesa Maurrasa czy zamordowanie filozofa Gentilego, pochwalić zaś wydawanie amerykańskim lotnikom rozkazów zrzucania bomb na "gniazda papizmu", czyli zabytkowe kościoły we Włoszech i Francji, czy takie celowe prowadzenie działań wojennych, żeby obrócenie klasztoru na Monte Cassino w gruzowisko stało się nieuchronne, czy wreszcie potworne zbrodnie zmasakrowania Drezna w nalocie dywanowym i zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki - miasta akurat mające najwięcej katolików w Kraju Wiśni.
Winniśmy też delektować się wręcz tym wybornym żarcikiem jankeskiego wojaka, który w sanctum sanctorum chrześcijańskiej Europy, w Akwizgranie, rozparł się na cesarskim tronie Karola Wielkiego i strzelił sobie fotkę z przekrzywioną błazeńsko na swoim pustym, demokratycznym łbie, cesarską koroną.
Prędzej, zadumany nad przemijaniem postaci świata, szklaneczką calvadosu czy lampką armagnac'a wzniosę bezgłośny toast ku czci żołnierzy z francuskiego Legionu Charlemagne i ich kapelana - legitymistę, ks. Jeana de Mayol de Lupé, którzy jako ostatni stawiali w Berlinie opór bolszewicko-kałmuckiej dziczy, broniąc przecież tak naprawdę nie zbrodniarza w ząbek czesanego, lecz Sacra Europa."
- prof. Jacek Bartyzel
Zdjęcie: popiersie Karola Wielkiego, Akwizgran, Nadrenia Północna-Westfalia, Lipiec AD 2009
Źródło: Jacek Bartyzel "Polityczne i metapolityczne konsekwencje udziału w mokiewskiej paradzie"