Czy zastanawiałeś się drogi Czytelniku kto będzie pracował, gdy obecne pokolenie dobrze się bawiących dwudziesto i trzydziestolatków będzie na tyle stare, że nie będzie mogło się nawet podetrzeć? Spośród wszystkich moich polskich znajomych tylko ja mam trójkę dzieci. Nikt nie ma więcej. Dwójkę dzieci mają jeno dwie pary. Pary z jednym dzieckiem mógłbym policzyć na palcach obu rąk. A przecież mówimy o grupie ludzi liczącej grubo ponad setkę. Przypada na nich - i to w pełni wieku rozrodczego - zaledwie kilkanaścioro dzieci. Co się dzieje z tym krajem?
Według oficjalnych statystyk na jedną Polkę przypada około 1,4 dziecka - czyli w sumie 0,7 dziecka na osobę dorosłą. Doprawdy, nie wiem skąd tak dużo. Widać regiony wiejskie kompensują głupotę mieszczuchów. Ale to i tak jest tragiczna statystyka. Bezrobotne to nasze dzieci nie będą - co do tego mam pewność. Będzie wręcz za mało rąk do pracy. I tyle pozytywów.
Wiek emerytalny zostanie zapewne dodatkowo wydłużony, aby ZUS nie padł na twarz przy wypłacaniu ochłapów legionom staruszków, na których łoży niewielka grupka osób w wieku pracującym. Śmiech mnie ogarnia, gdy widzę swoich bezdzietnych kolegów i koleżanki. Czy oni nie wiedzą, że państwo nie zapewni im godziwej jesieni życia, a oszczędności zgromadzone w postaci pieniądza fiducjarnego są nic nie warte? Że będą umierać w samotności, w kartonie pod mostem lub w państwowej umieralni? Nikt się nimi nie zajmie, chyba że będzie ich stać na opłacenie prywatnej opieki. A opieka będzie droga - będzie wysoki popyt, a niska podaż... tak więc większość z nich czeka raczej smutny koniec.
Gdy im to wypominam, śmieją się. "Twoje dzieci będą pracować na nasze emerytury" - mówią. Odpowiadam wtedy, że tak, ich głodowe emerytury wypłacane od 80-tego roku życia będą sfinansowane przez niewielką część zarobków moich dzieci - ale pozostałe środki, wraz z rzeczami ważniejszymi - czyli rodzinnym ciepłem i opieką - pozostaną w mojej rodzinie. Jeśli Bóg da mi dożyć sędziwego wieku, będę dożywał swoich dni w otoczeniu wnuków, może nawet i prawnuków.
A w jakich warunkach Ty, drogi Czytelniku, będziesz odchodził z tego świata?
Oczywiście nie jest tak, że posiadanie dzieci zapewnia ich opiekę na starość. Są dzieci wyrodne, które nie odwdzięczają się za pracę włożoną w ich nakarmienie, odzianie i wychowanie, za nocną opiekę gdy były chore i wydawanie na ich potrzeby stosów pieniędzy. Są też źli rodzice, którzy nie potrafią obdarzyć dzieci miłością lub wychować ich na osoby życzliwe i niesamolubne. Ale przy odpowiednich metodach wychowawczych oraz większej ilości dzieci rośnie szansa na to, że będziemy mieli z nimi dobre relacje.
Na koniec jeszcze dodam, że najbardziej smuci mnie widok kobiet w podeszłym wieku, które nie mogą doczekać się wnuków. Ich rozrywkowe potomstwo spędza całe dnie w pracy, na imprezach i przed komputerem, jeździ na wakacje z rówieśnikami i korzysta z życia na wszelkie możliwe sposoby zachłystując się hedonistyczną antykulturą Zachodu. Pociesza mnie myśl, że owe stęsknione za nieistniejącymi wnukami nie-babcie odejdą z tego świata przed katastrofą demograficzną i nie będą musiały oglądać jak ich wypieszczone do granic przyzwoitości, zbydlęcone potomstwo oddaje ostatnie tchnienie pod płotem w kraju nielicznych młodych ludzi.
Oczywiście owym czarnym scenariuszom da się zaradzić. Wystarczy sprowadzić miliony muzułmańskich imigrantów, którzy będą robić za płacę minimalną i jeszcze się ucieszą, że dostają tyle pieniędzy. I każdy zrobi siódemkę dzieciaków - i za dwieście lat z Częstochowskich minaretów popłynie pieśń muezzina, katolicy i wyznawcy judaizmu żyć będą w gettach, a nieliczni już niewierzący, demokraci i homoseksualiści dyndać będą niewesoło na szubienicach Szariatu.
To który scenariusz gorszy, katastrofa demograficzna, czy islamska? A może... może zamiast rozpatrywać tę kwestię weźmiesz się, drogi Czytelniku, za zrobienie paru nowych Polaków? Gorąco zachęcam. I życzę przyjemności.
Zdjęcie: Jaworzynka, Śląsk Cieszyński, Październik AD 2011
Polecany link: Ludność Polski wg Wikipedii