Wczorajszy wieczór/noc. Mietek Folk. Pierwsze zdziwienie wczorajszego wieczoru: zespół przyjechał na własny koncert. Po nastrojeniu instrumentów wczorajszego wieczoru zespół zrobił przerwę. W trzeciej piosence wczorajszego koncertu zespół pomylił się w jej słowach. Po 20 latach mogliby się w końcu tekstów nauczyć. Po pierwszych 30 minutach wczorajszego koncertu ludzie zaczęli tańczyć na stołach. Po pierwszych 45 minutach wczorajszego koncertu zespół poszedł na piwo. Miało im zająć to 5 minut. Wrócili po 25. W późniejszych minutach wczorajszego koncertu stół się załamał. To był koniec tańców na stołach. W jeszcze późniejszych minutach wczorajszego koncertu, koncert się skończył. Ale nie na długo. Na scenie został Pachoł na elektryku, Bajur na basie i Pani, zwana Rafałem, na perkusji. Zaczęli grać coś na styl Kuśki i Zarazy. Jak zwykle ucieszył mnie widok ludzi wychodzących z tawerny po pierwszych kilku dźwiękach. Większość szantowców nie lubi punka ani rege.. I było: 'Ach, jak się bawisz?'. Po odzewie publiki na to pytanie, wyszło jeszcze więcej ludzi. I dobrze, więcej miejsca dla nas. Wtedy to postanowiłam już nie grzać miejsca przy stoliku tylko wyjść do ludzi i się pobansować. Było warto, koncert zaczął wtedy lepiej wchodzić :) Gdy już się skończyło poprosiłam Sikora o zdjęcie, czego efektem jest fotka powyżej. Dowiedziałam się wtedy, że ZARAZA! gra 27 września na fosie. To była najgorsza wiadomość wczorajszej nocy.. A powrót do domu to było zło! Po przejściu z buta do domu do tej pory wszystko mnie boli. Łącznie z gardłem.
Zachrypnięty głos, bolące wszystko, uśmiech na łbie - tak się kończą koncerty w tej tawernie :)