Zdążyłam dodać zdjęcie przed północą, czyli nie zawaliłam mojego planu i jestem z wami codziennie. Dzisiaj 14 dzień mojego ograniczania jedzenia i nic chyba jeszcze z tego nie wyszło. Organizm po dostarczeniu mniej kalorii od dziennego zapotrzebowania, zaczyna pobierać zapasowy tłuszcz (o co mi chodziło), a potem mięśnie (na czym miałam zaprzestać). Pewnie piszę bzdury ale jestem przekonana, że tak to właśnie jest. Z chłopakiem już wszystko w porządku.. nasze spotkanie po tym incydencie było cudowne. Prawie się rozpłakałam i od razu przytuliliśmy się do siebie. Oboje baliśmy się, że siebie stracimy. Zapomniałam zapytać o Viceroye mentolowe ale mam jeszcze kilka LM forwardów, więc powinnam przeżyć. Kolacja przy świecach i winie udana, rodzice wrócili o 6 zamiast o 10 ale dałam radę wszystko posprzątać. Zrobiliśmy tyle makaronu, że starczyło mi na cały drugi dzień.
Przepraszam was chudzinki, ale jestem ostatnio tak zmęczona tymi sytuacjami, że nie mam siły komentować waszych wpisów. Nie znaczy to, że ich nie czytam. Nie mam nawet kiedy tutaj pisać, nie mam siły na nic. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.
Bilans:
Ś: spaghetti z sosem pieczarkowym i dosmażanymi pieczarkami
IIŚ: 7 days
O: spaghetti z sosem pieczarkowym i dosmażanymi pieczarkami
P: -
K: pizza
Płyny:
woda, woda jabłkowa, kawa
Ćwiczenia:
-