Letnia plucha -
Motyle głęboko
W trawach.
/John Wills/
Ciepły deszcz potrafi ukoić chemiczny świat.
Kolejne krople spływają po moich nieczułych policzkach.
Moknę.
Lubiłem deszcz, ten wiosenny, przynoszący
zapach świeżej trawy.
Lecz Jesienny zawsze niesie ze sobą zmiany.
Moknę.
Lubiłem te momenty, otwierałem okno, i widziałem.
Tęczę. Nową nadzieję. Głębszą zieleń trawy.
Moknę.
Robi mi się zimno. Obok pan w średnim wieku dziwnie
spogląda na mnie. Pewnie myśli: dlaczego mokniesz?
Zmieściłbyś się na przystanku.
Moknę.
Rozglądam się. Tylko ja nie mam parasola.
Moknę coraz bardziej, a deszcz nie ustaje.
Nasila się. Ludzie kłębią się na przystankach. Uciekają
przed deszczem, a może przed samym sobą...?
Moknę.
Autobusy przejeżdżają tuż obok mnie. Ludzie nieopodal
normalnie pracują w swoich biurach. Ktoś walczy
z parasolem, który właśnie się połamał.
A ja: moknę.
Na pozór zupełnie .n.i.e.istotne.
Dobrze, że motyle pochowały się głęboko w trawach
Wczoraj myślałem że ten deszcz nigdy nie przestanie padać , marzyłem tylko o tym
aby znaleźć się pod kocem z kubkiem ciepłej herbaty , już miałem dzwonić do szefa że nie przyjdę...
aczkolwiek jeszcze są gdzieś te resztki sił i moc aby zacisnąć mocno zęby i iść do przodu.