moglabym napisac rozprawkę o tym jak bardzo siebie znienawidziłam, jak bardzo nie chciałam żyć i pragnęłam odcięcia się nawet od ludzi, którzy są dla mnie najważniejsi ale po co?
Główne motto roku 2017? odpuścić sobie gównianych ludzi
co czulam lezac w ferie prawie 2 tygodnie chora, a jednoczesnie przezywajac jedną z wiekszych euforii w zyciu? Cyrk co nie? Dwa koncerty bediego w przeciagu dwoch tygodni i niewiadomo gdzie było lepiej haha, setki wypitych win, setki wylanych łez, fantastyczny woodstock, niezapomniane nocki i przezabawna litwa bo ciągnie od rzeczki no i setki przeżytych uczuć, które pozniej byly wyrzucane do kosza he,
ale coś mnie to nauczyło
i sądze, że wchodze w rok 2018 jako lepsza osoba