Patrzyliśmy w swoje oczy dość długo. Nie mogłam się od nich oderwać. Dawały mi poczucie, że naprawdę wszystko się ułoży i pozbędę się tej bezsilności.
-Będę leciał. Przyjdę we wtorek.- przerwał naszą ciszę
-Dobrze.- uśmiechnęłam się
Po chwili wyszedł a ja zostałam z mamą sama. Wróciłam jeszcze na górę, aby wziąć komórkę. Potem zeszłam do salonu i usiadłam obok niej. Siedziała zawinięta w koc i patrzyła się przed siebie. Ja z kolei ciągle spoglądałam na ekran telefonu, sprawdzałam czy Kellan nie dzwonił. Ale nie dostałam żadnego odzewu, nawet najmniejszego sygnału, SMS-a. Nic. To mnie przygnębiało.
Podkuliłam nogi i odchyliłam głowę do tyłu. Siedziałyśmy tak w milczeniu przez kolejne minuty. W końcu nastał wieczór. Zrobiłam nam małą kolację.
-Chodź, zjemy coś.- powiedziałam do mamy
-Za chwilę przyjdę.- odparła odkrywając z siebie koc
Wróciłam do kuchni i nalałam nam herbaty. Nie musiałam czekać zbyt długo. Weszła wlokąc za sobą nogi aż w końcu usiadła na krześle. Zjadłyśmy zrobione przeze mnie kanapki w jeszcze głębszej ciszy.
-Co z Twoją pracą?- odważyłam się odezwać
-Mam wolne od dłuższego czasu.- odparła natychmiast biorąc łyk gorącego napoju
-A zamierzasz tam wrócić?- zapytałam niepewnie
-O coś mnie oskarżasz?- uniosła się
-Nie, ja po prostu...- zaczęłam się tłumaczyć
-Zamknij się! Nie jesteś moją córką!- wrzasnęła i zmiotła ręką kubek z herbatą
Cała jego zawartość wylała się na mnie. Podskoczyłam i poczułam okropny ból. Gorąca ciecz poparzyła mi rękę. Natychmiast odkręciłam kran z zimną wodą i włożyłam pod nią rękę. Zacisnęłam mocno powieki, nie byłam przygotowana na takie coś. To stało się tak gwałtownie, wybuchła z sekundy na sekundę. A przecież zapytałam ją tylko o pracę. Gdy się odwróciłam, już jej nie było. Próbując się uspokoić, chwyciłam telefon. Swobodna ręka bardzo mi się trzęsła. Nie mogłam wyszukać numeru Kellana. Poczułam wszechobecną złość. Wzięłam parę głębokich oddechów i znów spróbowałam.
-Blair? Nie mogłaś zadzwonić wcześniej..?- usłyszałam jego wyrzuty
-Potrzebuję Twojej pomocy. Mama poparzyła mnie herbatą, nie wiem co robić, błagam przyjedź do mnie.- prosiłam chociaż po chwili zdałam sobie sprawę, że nie umiem sobie sama poradzić
-Dasz sobie radę. Jesteś dużą dziewczynką.- skwitował
Westchnęłam głęboko, ciągle czując ostre bicie serca.
-Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć...- nagle poczułam ogrom nienawiści
-Blair, spokojnie. Niedługo do Ciebie przyjadę i sprawdzę jak z tego wybrnęłaś a teraz zrób opatrunek i połóż się spać.- poradził mi mówiąc coraz ciszej
Rozłączyłam się i wywróciłam oczami. Potem spojrzałam na rękę. Była czerwona, nie mogłam nią ruszać. Zajrzałam do szafki i wyjęłam z niej apteczkę. Popatrzyłam w jej zawartość, ale nie było tam nic, co by mi się przydało. Ktoś musiał już z niej korzystać. Zobaczyłam tylko niewielką gazę i wodę utlenioną. Poszłam na górę i zmieniłam ciuchy. Przed snem zajrzałam jeszcze do sypialni mamy. Spała. Ten widok powtarzał się każdego dnia. Siedzenie w salonie, potem obiad, znów siedzenie w ciszy, kolacja, sen. Czasem zdarzyło się, że przez kilka minut wrzeszczała na mnie o byle co. Kazała mi się wynosić, majaczyła. Coraz bardziej się bałam. Kellan nie zjawił się po obiecanych kilku dniach. Nie widziałam go już tydzień. Nie wiedziałam co się dzieje i dlaczego tak się zachowuje. To było nieracjonalne.
Właśnie siedziałam w kuchni, gdy usłyszałam dzwonek. Poszłam otworzyć, chociaż czułam się wykończona. Nie miałam na nic ochoty.
Zobaczyła Vena. Uśmiechnął się do mnie, co wywołało u mnie mieszane uczucia.
-Cześć Blair.- zaczął z lekką chrypką
Bez zastanowienia zbliżyłam się o krok i mocno go przytuliłam. Potrzebowałam odrobiny ciepła, zrozumienia, zapewnienia, że wszystko się ułoży. Chciałam to słyszeć jak najczęściej.
-Miły początek sesji.- usłyszałam coraz bardziej się w niego wtulając
Jesteście? ^^
Inni zdjęcia: Ćwiczę Jogę bluebird11One unseeme... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24