8 lipca 2012.
Taki spontan. :)
Po długaśnej przerwie wzięłam w końcu aparat w swe dłonie i zaczęłam tworzyć.
Wczoraj z godzinę przesiedziałam przy oknie próbując uchwycić pioruny, ale niebo było zachmurzone i tylko błyski się rozchodziły. Ale jakieś tam zdjęcia są.
Kolejne cudowne rozpoczęcie wakacji. Mam nadzieję, że to się nie stanie tradycją...