Każdego wieczora pojawia się myśl o śmierci, o tym, żeby już, już niedługo... Trzeba żyć, są ludzie i jest zwyczajny, obmierzły strach.
Świat nie jest sprawiedliwy, o nie.
Nigdy już nie będzie dobrze, taka już jestem; jestem tym, czym nie chcę być, ale przecież to nie ja wybieram, nie wybrałam niczego, twarz za mnie wybrano, głos za mnie wybrano, płeć za mnie wybrano. Część mogę zmieniać, ale zachowania - które też wybrano za mnie - nie jestem w stanie.
Może to przyjdzie kiedyś ot tak, samo z siebie, jak wszystko. Wykończę się nieświadomie.
A jutro znów pusty śmiech żałosnej debilki.