znarkotyzowany psychotropami zaćpun.
wiem, wyszłam jak nie ja, ale to jest jedno z niewielu moich zdjęć z tamtego okresu.
a właśnie TAK wtedy wyglądałam.
jak zaćpany ćpuński ćpun.
obijanie się niechcący o meble i ogólny nieogar.
taak. Reeelaniuuuum.....
dooobry towar ^^
ale już jest lepiej. znacznie lepiej. i wyglądam inaczej, chociaż ciężko jest powiedzieć co się tak wlaściwie w tym wyglądzie zmieniło.
a w życiu? dużo.
przede wszystkim wszystko się poukładało, a poza tym, mam dodatkowe wsparcie. już nie prochy, a mężczyzna. działający zdecydowanie lepiej niż tabletki :)
a ten z poprzedniego wpisu? nie wyszło. nie zawsze wszystko musi wychodzić. ale nie mam mu już nic za złe. bardzo go kochałam, nie mogę zaprzeczyć, ale cóż. czasem po prostu mylimy się w ocenie innych, to wszystko. tak czy siak życzę mu dobrze.
nie myślcie sobie, że zmieniam chłopaków jak skarpetki -co notka to inny. tamta notka jest sprzed ponad roku, a obecnie jestem w półrocznym związku z MOIM NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM. :)
może będę częściej pisać, ale nie obiecuję.
nie mam z resztą komu, i tak piszę dla siebie, wątpię, że ktoś tu jeszcze zagląda ;P