Tyryryru. Nudzi mi się. Miałam się uczyć przez ten wekend. Nie wyszło. Miała zablować. Nie wyszło.
Miało być pięknie a wekend minął mi na chuj wie czym. oprócz piątkowo- sobotniej rozmowy nic bardziej
humoru mi nie potrafiło zjeebać. Pozdro. Jeszcze zebranie z rodzicami i ta pieprzona inwigilacja.
Nie podejrzewałabym nikogo.
Jeszcze nasrane sprawdzianami . Oni ochujeli. tak tak sądzę.
Aktualnie rozkmina o wszystkim. Nie mam humoru. Przyszły tydzień to jakaś porażka. Jak dożyję.
Momentami tak trudno o szczerość. Znowu będą hejty, że zalewam wszystkich moimi problemami. Ale...
Ale chuj w to. Czasami trzeba. Może ktoś luknie i zobaczy wszystko o czym nie mówię.
Nie lubię się żalić. Nie oczekujcie, że zobaczycie jak płaczę. To jest zastrzeżone dla najbliższych, których z dnia na dzień coraz mniej obok mnie...
Wszyscy mnie zostawiają czas się z tym pogodzić. Tylko szkoda, że nie umiem. Panicznie się boję samotności. Zresztą jak wszyscy po trochu.
Będę się brzytwy chwytać, żeby nie zostać sama. Ale cóż... Tyle moich rozkmin