Siemka. To ja, mój tatuaż, słoneczniki, mój mąż i brunkalla - psiółka ze studiów.
Kiedyś dużo bardziej, dużo więcej chciałam pisać tu o tych wszystkich ważnych rzeczach, które sobie rozkminałam. Dzieliłam się nimi z Wami, bo jakośtak miałam wrażenie, że nawet to czytacie. Że kilka różnych słów, które wypłynęły spod mych opuszków :D akurat w tę godzine, dzień, sytaucję idealnie do Was trafiały. Po prostu były rzucane na podatny grunt. Pisałam wiele, często w momentach w których nic ważnego się nie działo - patrząc z perspektywy czasu. A teraz, kiedy dzieje się tak dużo, nie piszę nic. Trochę szkoda, bo z ogromnym uśmiechem wracam do mocno przestarzałych wpisów.
Teraz wypadałoby znów o miłości trochę. Ale przecież temat już był wałkowany tu wiele razy. I jak się okazuje, człowiek trochę starszy, z większym bagażem doświadczeń... i o miłosci uczy się każdego dnia. Bo serio można o niej opowiadać, mówić jaka jest szlachetna, piękna, trudna itd. Ale każdego dnia miłośc stawia nas w sytuacjach, kiedy musimy się nią po prostu wykazywać. Więc jest 1 rzecz związana z miłością. Nie:
mówić o niej
rozmyślać
czytać
trzeba ją po prostu okazywać.
i to najbardziej wtedy, kiedy jest nie po naszej myśli. kiedy wzięlibyśmy kij, małą paczuszkę z jedzeniem dobre buty i z hukiem zamknęli za sobą drzwi. tak żeby jeszcze sąsiadka słyszała, bo tacy jesteśmy źli i tak nam niedobrze.
trzeba się jej uczyć
miłość wymaga wprawy. doświadczenia. wiele związków rozpada się teraz bardzo szybko. "kiedyś naprawiano teraz się rzuca". ale jeśli tak przetrwać te trudne sytuacje, problemy i załamiania to nasza miłośc jest jeszcze bardziej wartościowa, wytrzymała. co nas nie zabije to wzmocni. kłótnie są potrzebne i jeśli idą w parze z miłością to jak najbardziej konstruktywnie wpływają na relacje.
mnie od dłuższego czasu zalewa fala miłości. tej, którą dostaję i tej którą podarowuję innym.
wiele spraw o których rozmyślałam po nocach martwiąc się jak to będzie - po prostu się poukładało.
czas, zdarzenia mocno zdefiniowały teraźniejszość.
ludzie, którzy kiedyś byli bliscy i ważni teraz są gdzieś na tyłach mojego życiowego pociągu. i tak miało być.
Ale ważny jest przód. Ci, którzy nieustannie mają tu swoje miejsce. mimo opóźnień, problemów z klimatyzacją, taborem, turbulencjami etc. ;)
to takie miłe/
I w dalszym ciągu nie mogę wyjść z podziwu jak szybko z takiego wariatuńcia rozczochranego i roztrzepanego może wydobyć się całkiem ogarnięte dziewcze. takie, które docenia powrót do swojego domu, wspólne wieczory z mężem i zabawy w trójkę.
chwile, które napełniają mnie ciepłem, radością i ... miłością.