gdybyś 31.12.2016r. powiedział/a mi, że w październiku będe miała swojego malucha prawdopodobnie uśmiechnęłabym się pociągając łyk piwa w zimowych bieszczadach i zapomniała o temacie. bo tyle jeszcze trzeba zrobić, zobaczyć, zrealizować to co zaplanowane. a przecież w żadnej z wizji nie było tetrowych pieluch i wiecznie brudnych bodziaków. więc i postanowienia noworoczne były zgoła odmienne. przecież właśnie teraz powinnam wzdychać za Afryką*, że było to niesamowite doświadczenie. że w końcu osiągnęłam to, o czym marzyłam od strasznie dawna (opaniipanie! a ile wpisów sama dla siebie tu pisałam, które w trudniejszych chwilach przypominały mi, jaki jest mój cel i marzenie). i kiedy tak wszystko się ładnie układało, zgodnie z planem, m o i m planem,
otojestemmamo! nadchodzę :)
i weź tu bądź mądrym, pokornym i nie zaklnij, że tak ładnie sobie poukładałeś klocki, taki dumny, że wszystko pięknie fajnie a tu hej! wiele razy pisałam tu, że pokora pokora i jeszcze raz pokora. że jesteśmy tylko ludźmi i nie zawsze jest tak jak sobie zaplanujemy (a właściwie to w większośći zupełnie na odwrót!) i że najważniejsze jest to, żeby przyjąć nowe okoliczności na klatę i z uśmiechem się im przedstawić. fajniefajnie. bo gadać można, ale co jak przyjdzie Ci w końcu zmierzyć się z totalną kontrą? no własnie tu jest pies pogrzebany. bo wyjscia masz dwa. albo po różnych frustracjach, płaczach i irytacjach ładnie się przedstawisz i odnajdziesz się na nowej drodze, albo będziesz bluzgał, obwiniał wszystko i wszystkich i użalał się nad tym, jak bardzo życie jest nie po drodze z Twoim planem.
właśnie. Twoim planem. hehehe, człowieku, puchu marny.
i tak własnie jesteśmy, razem w trójkę od dziewięciu miesięcy. z drogą przebojową, kręcistą, trudną i uśmiechniętą. po tym czasie chylę czoła K A Ż D E J matce. ten, kto wymyślił stan błogosławiony, był mężczyzną i wcale nie wiedział, co to być w ciąży. 2/10 nie polecam! i tak trochę poważniej - w życiu nie czułam się tak niemną jak teraz. ogromny słoń, co nie może się przewrócić z boku na bok. ciężarówka z niechcianym, szalonym kierowcą jakim są hormony. (oh, why?). i wszystko inne, że łzy stają w oczach. albo, że śmiejesz się do upadłego z byle czego. a wszystko mija, kiedy czujesz takiego malucha pod skórą, że wierci się, że daje Ci znak i... że jesteś dla niego najważniejszą osobą w życiu.
i tak ogromnymi krokami zbliża się wielkie spotkanie. wyczekiwane choć owiane ogromnym lękiem.
i tak chodzę, zastanawiam się, co można dać takiemu maluchowi. co zrobić, żeby być dobrą matką.
i wiesz, chyba wiem.
najlepsze, co możemy dać drugiemu człowiekowi ( bobasowi, babci, parnerowi...) to miłość.
tylko
miłość
i
aż
miłość
Oluś,
dawaj. niech no cię mordo uściskam!
:)
* A Afryka? A Camino?
Liczę, że z nimi jak z winem. Im bardziej na nie czekasz tym lepsze. :)
Inni zdjęcia: Zamek Czocha purpleblaackSparta 2praga - Opava wroclawianinMalina lepionkaSikora bogatka slaw300Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine‘Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx