a niebo coraz bliżej

Wyśniliśmy.

Zrobiliśmy.

Najlepiej jest.

Tym kluczem lecimy dalej.

Zatem.

Fajniusie.milusie.zakoniczynowe.kochane.

Choć październikowa proza pokazuje jak bardzo trafne jest moje fejsbukowe tło i dlaczego jest niezmienne od tak dawna. Jeszcze tylko ostatnie zarazki wykosimy stąd, jeszcze domkniemy kilka tak idiotycznie nieważnych spraw o które w dzisiejszych czasach robią tyle halo i będziemy sobie życ życiem najlepszym z żyć. Nie bez przyczyny używam liczby mnogiej, choć our start new life każdy układa sobie sam. Masa motywacji. Spora dawka optymizmu. A co najważniejsze kilka niezawodnych podmiotów kochanych, które dają tyle okazji by robić to co kocham najmocniej-działać. Otwieram szeroko garści po więcej. Jestem niemożliwe zachłanne, ale należy się po październikowych srelach morelach duperelach niekoniecznie bajerach, po mega stresie i choróbskach gdzie nawet wielkie love czyli warsawstreets nie były aż tak łaskawe jak zawsze. Cóż się dziwić everything is changes. Właśnie dlatego tak lubię to życie czasem głupkowate. Pocisnę je jak cytrynke obiecuję. Najmocniej sobie. Dla mnie wszak to robię :D