Siedzimy z Carmen w hotelu i od ponad dwóch godzin próbujemy się jakoś pomalować, naszykować i zrobić ze sobą cokolwiek, żebyśmy ładnie wyglądały, bo wybieramy się do klubu w samym centrum Manhattanu. Pomimo naszych sprzeciwów Mark nas ciągnie ze swoimi znajomymi na zabawę. Nie mam ochoty na taniec, śmiech i dobrą zabawę kiedt tak naprawdę w środku mnie coś jest rozwalone na milion kawałków, a ja nie mogę pozbierać myśli. Dlaczego ludzie się rozstają? Jak można kochać, a później nienawidzić? Przecież miało się tyle wspólnych planów, marzeń i pragnień. Przecież tyle cudownych chwil spędzonych razem, tyle uśmiechów i tyle zmysłowych spojrzeń wymienionych między sobą. Tyle rozmów, tyle wsparcia, tyle sytuacji, tyle wspomnień. Tyle słów, że się kocha, że się potrzebuje. I tak po tym wszystkim po prostu koniec? Nie znamy się? No fakt. Tak cholernie szczerze kochałeś. Przecież jesteś tylko zwykłym facetem, nie?
od autorki:
ostatnia na dziś, bo jak widać Valerie leci do klubu
a ja lecę oglądać film!