Przychodzą te smutne, szare dni, bez słońca, gdzie mam setki zmartwień
i chcę tylko zawinąć się w koc z gorącą herbatą, poczuć się jak mała dziewczynka,
bez konieczności ogarnięcia tych wszystkich "dorosłych" spraw.
On mówi, że ostatnio jestem nieobecna i że wszystko będzie dobrze. A ja myślę,
że gdybym miała spoko rodziców, mieszkała jeszcze z nimi, nie martwiła
o dach nad głową i jedzenie - też bym była pozytywniej nastawiona do świata.
Czarny wrzesień.