Z moim dwutygodniowym planem nie wyszło. Trudno pilnować się i ćwiczyć, gdy zajęcia od 8,
potem zrywam się na jedne praktyki (przy festiwalu), następnie pędzę na drugie.
Potem marzę tylko o spaniu.
Założyłam spódniczkę, koleżanki znów stwierdziły, że schudłam. I to nie tylko z nóg, ale "tak ogólnie".
Najpiękniejszy komplement. A on zabronił mi chudnąć. Jasne, gdyby wiedział ile ważę inaczej by mówił.
Nigdy nie będę drobna, ale mogę być szczuplejsza.
Cel numer jeden póki co: nauka do sesji, która już za niecały miesiąc. Znam już dwa terminy zerowe.
Nerwy coraz większe.
Zajrzę do Was po powrocie z zajęć, wieczorem.