zdjęć z wczorajszej dżampy nie będzie, bo M. nie wzięła aparatu. może to i lepiej:P
w każdym razie było osssstro xD. pod wieloma względami. i już chyba wiem, jaki jest mój ulubiony klub. chyba na pewno. a powtórkę zrobimy gdzieś po świętach, żeby A. nie roznosiło na ławce. i już więcej nie pójdę na parkiet na szpilkach, obiecuję to sobie. i w ogóle impreza miesiąca xD.
Lata '80 były zaje****e, a w '90 Cobain wszystko spieprzył bo się zaćpał.
Tak mi jakoś to zdanie utkwiło. wracamy do korzeni, dzisiejszy dzień spędzony nam Mansonem (jak już wstałam o tej 16...). I muszę znaleźć swoją dyskografię Nirvany. I parę innych rzeczy tez powinnam zrobić.
A teraz już tylko powrót do prozaicznej rzeczywistości na co najmniej 3 tygodnie... życie jest, cholera, ciężkie.
I trzymam kciuki, żeby stało się to, co chcę, żeby się stało. Miejmy nadzieję. Bo jak się stanie, to oj, dopiero zacznie się dziać...