'Ana, wychodzę' szepnełam mojej przyjaciółce do ucha, kiedy ta przymykała już oczy. 'Gdzie idziesz?' spytała będąc myślami już daleko od tego świata. 'Pogadamy jutro, śpij dobrze i pamietaj, że gdyby ktoś się dowiedział, źle się poczułam i jestem w łazience, światło zostawiłam zapalone' odpowiedziała mi cichym mruknięciem, po czym przykryłam ją kocem i wyszłam przez okno. Całe szczęście, że niedaleko były schody przeciwpożarowe, więc szybko sie tam dostałam i zeszłam na sam dół. Poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy, przez co poczułam jak moje serce staje, ale kiedy poczułam te perfumy, odwróciłam się tylko i cmoknęłam Zayn'a w policzek. 'Dobry wieczór, nieznajomy' przywitałam się. 'Spryciula, nie da się Ciebie zaskoczyć' odpowiedział mi. 'A jednak, to spotkanie jest dla mnie zadziwiające' droczyłam się z nim z wielkim uśmiechem. 'Przygotuj się na więcej!' otulił mnie swoim rameniem i prowadził przed siebie, a ja poczułam się bezpiecznie. Brakowało mi jego bliskości i jego towarzystwa. 'Co się stało, że się nie odzywałeś?' nie czekałam długo z dowiedzeniem sie prawdy. 'Zaraz Ci wszystko opowiem' tym razem to on mnie cmoknął w policzek i poprowadził do taksówki. 'Wzgórze Montmartre' powiedział do taksówkarza, który do razu ruszył. Nie wiedziałam co to za miejsce, bo nie mieliśmy go w planie wycieczki i czułam się jeszcze bardziej podekscytowana. Kierowca nie jechał szybko, ale niedaleko znadował się nasz cel podróży. Czułam lekkie zmęczenie, zwłaszcza po niewielkiej ilości snu poprzedniego wieczoru i lekkim kacu, po długiej imprezie. Marzyłam tylko o swoim w miarę wygodnym łóżku, ale z drugiej strony czułam podekscytowanie, bo w końcu mogłam nadrobić z nim zaległości. 'Chłopacy wiedzą, że tu jesteś?' spojrzałam na niego. 'Nie, to będzie nasza tajemnica, dobrze?' przytaknęłam głową, nie zastanawiając się dłużej. Tak było najlepiej. Nie chciałam niepotrzebnych nieprzyjemności od chłopaków, czy aby ktokolwiek nam przeszkadzał. To była chwila dla mnie i mojego przyjaciela. Taksówka się zatrzymała, a Zayn zapłacił za kurs i wyprowadził mnie na zewnątrz. Poczułam wieczorny wiaterek na mojej bladej skórze. Nie przemyślałam tego, że będziemy na wzgórzu i postawiłam tylko na bluzkę na krótki rękaw i długie, czarne rurki, czego mogłam już zacząć żałować. Widziałam piękną świątynie na przeciwno nas i wysokie schody, po których już zaczęliśmy się wspinać. Było ciemno, chłodno i pusto. Nie było nikogo prócz nas, co było kolejnym plusem. 'Wszystko przemyślałeś' powiedziałam, a on się delikatnie uśmiechnął. 'Wszystko przed Tobą, mała' podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, przez co głośno krzyknęłam. 'Nie musisz mnie nosić, Zayn' powiedziałam przez śmiech. 'Ale chcę' zaczął wchodzić po schodach, a ja wiedziałam, że nie warzę jak piórko. 'Przestań, szybciej Ci coś przeskoczy od ciężaru niż dojdziesz na samą górę' ostrzegłam go, a on wybuchnął śmiechem. 'Masz mało wiary we mnie, kochanie, poza tym ważysz dla mnie jak piórko, mógłbym Cię wziąć na jedną rękę' wiedziałam, że był do tego zdolny, zwłaszcza że miał dziwną manię na temat siłowni i swojego ciała. Często mi mówił, ile bierze na stronę, ile bierzę do przysiadów, a ile dziś podniósł, a ja nie wiedziałam o czym mówi i tylko przytakiwałam, czy mu dokuczałam. 'Nawet nie próbuj' powiedziałam stanowczo, co go rozśmieszyło i zaczął szybciej iść. Niedługo po tym, znaleźliśmy się na samej górze, gdzie było jeszcze chłodniej. Postawił mnie na nogach, a ja się rozejrzałam dookoła. Przygotował wszystko. Obok nas znajdował się nieduży kocyk z wiklinowym koszem i schłodzonym szampanem, obok którego znajdowały się nieduże świeczki. Odwróciłam się i widok zaparł mi dech w piersiach. Wiedziałam, że Paryż był piękny, ale o tej porze, przeszedł moje wszystkie oczekiwania. Migające światełka w mieście wyglądały cudownie i mimo, że nie widziałams stąd wieży Eiffla, wszystko wyglądało idealnie. 'Wow' wymsknęło mi się. 'Wiem, też o tym pomyślałem' spojrzałam na niego. 'Jesteś tutaj pierwszy raz?' spytałam zdziwiona. 'Oui' odpowiedział, co znaczyło 'tak' po francusku. 'Nie wierzę, przecież..' przerwał mi. 'Po prostu siadaj i nie gadaj' pokazał na kocyk, a ja chwilę jeszcze się w niego wpatrywałam, po czym wykonałam jego polecenie. Nalał nam szampana i otworzył koszyk. 'Co sobie Pani życzy? Truskawki z czekoladą czy jabłecznik z budyniem?' wszystko brzmiało tak smakowicie, że nie wiedziałam co mu powiedzieć. 'Wiedziałem, że się zgodzisz na truskawki' odpowiedział za mnie, a ja się uśmiechnęłam. 'Dlaczego mnie tutaj zaprosiłeś?' spytałam i wzięłam od niego kieliszek z szampanem. 'Żeby przeprosić za moją nieobecność, kiedy wiem, że mnie potrzebowałaś' wyjaśnił i nie tracił ze mną kontaktu wzrokowego. 'Wiesz o Alanie' domyśliłam się, a on kiwnął głową. 'Dlatego chcę, abyś dzisiaj poczuła się wyjątkowo' wytłumaczył, a ja poczułam rumieńce na moich policzkach mimo, że w oczach miałam łzy. 'To wszystko jest cudowne, ale..' chciałam coś powiedzieć, ale znowu mi przerwał. 'Nic nie mów, wypijmy za naszą przyjaźń' styknął nasze kieliszki razem i napił się szampana, więc go naśladowałam. Nie należał do najtańszych, bo smakował wybitnie i nie chciałam psuć wieczoru kolejnymi pytaniami, mimo że miałam ich tak wiele. Zaczęliśmy rozmawiać, jak minął nam ten czas, kiedy nie mieliśmy kontaktu. Opowiadał mi o ich trasie koncertowej, o imprezach i o żartach, które udało im się zrobić, a ja za każdym razem starałam sie podtrzymać jakiś temat. Powiedziałam mu o moim stażu, opowiedziałam o sytuacji z Alanem i o tym, że teraz mamy po prostu przerwę. Jesteśmy razem, ale mamy wolną rękę, chyba tak to można nazwać. 'Wiem co Ci poprawi humor' spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem, a ja zrobiłam zdziwioną minę, ale nic mi nie odpowiedział. 'Najpierw zjedzmy truskawki' wyciągnął soczyste owoce na środek koca, po czym obok położył roztopioną czekoladę w srebrnym pudełeczku. Zamoczył jedną truskawkę i skierował ją w moją stronę. Otworzyłam usta i położył mi owoc na języku. Była przepyszna, ale poczułam się dziwnie skrępowana, kiedy nie traciliśmy ze sobą kontaktu wzrokowego. To samo ja zrobiłam jemu i powtórzyliśmy czynność kilka razy. Przypomniałam sobie o naszym pocałunku, o tym jak dobrze całuje, o tym jak było to spontaniczne i potrzebne, abyśmy się lepiej poczuli. Nadal patrzeliśmy sobie w oczy, kiedy on zaczął się śmiać. 'Co?' spytałam przez śmiech. Zbliżył się do mnie, a ja zamarłam. Kciukiem wytarł mi kącik ust, po czym wziął go do ust i delikatnie oblizał. Jego ruchy były tak sprecyzowane i wiedziałam, że robi to celowo. Nie zdążyłam nic pomyśleć, kiedy on zbliżył się do mnie i zaczął mnie całować. Najpierw kącik ust, gdzie przed chwilą miałam czekoladę, potem odwzajemniłam pocałunek i nasze języki ponownie zaczęły tańczyć wspólny taniec. Zbliżył się do mnie bardziej, zmuszając mnie, abym się położyła na kocu i tak zrobiłam. Wplotłam palce w jego włosy, kiedy on leżał nade mną. Nie mogłam tego przerwać, bo wiedziałam jak bardzo tego potrzebuję. Emocje między nami rosły. Pragnęliśmy siebie bardziej, niż tylko zwykły pocałunek. Chciałam tego, bo wiedziałam, że potem będziemy mogli o tym zapomnieć i nie wspominać o tym nigdy wiecęj, taka była nasza umowa. Dlatego to ja wykonałam pierwszy krok i zaczęłam podwijać mu koszulkę ku górze. Zaśmiał się cicho i przeniósł pocałunki na moją szyję i wiedziałam, że zostawia tam nieduże malinki, których rano będę żałować. Czułam jak stara się, aby były w niewidocznym miejscu, po czym uniósł moją koszulkę ku górze, tak że leżałam w samym staniku. Znowu przeniósł pocałunek na usta, a ja nie czułam się bardziej spełniona. 'Dziękuje' szepnęłam mu w usta, kiedy oderwał się, aby zaczerpnąć powietrza i wróciliśmy do wcześniejszych czynności.
od autorki:
przepraszam za błędy, ale jestem już spóźniona