cierpię dzisiaj na wewnętrzny strach, nie mogę się skupić, chodzę rozdrażniona
każda cząstka mnie jest zupełnie gdzie indziej, chce robić co innego
chodzę podenerwowana, głowa mnie boli, boli mnie każdy dźwięk i nie, nie mam kaca
wena jest na poziomie optymalnym, ale chcęci i możność zrobienia czegoś nikłe
jak zawsze wołam bezsilnie i cicho o pomoc, bo zatracam się w sobie
i nie wiem, co robić
a czas płynie nieubłaganie, a ja stoję w miejscu, a wszyscy brną do przodu
a wszyscy zapomną
śn: gruszka (100)
2śn: --
obiad: spaghetti carbonara +małe przekąseczki (450, chloerakurwamać)
podwieczorek: tyci kanapeczka z szynką (50)
kolacja: kanapka z twarożkiem kanapkowym i szynką (100)+trochę mleka z płatkami (130)
+jabłka podczas robienia ciasta, no i surowe ciasto, upieczonego jeść nie będę
830+coś tam, czyli pewno powyżej 900
boję się jutrzejszej wigilii, jestem w takim stanie, że na pewno nie dam rady MAŁO zjeść, nie potrafię się powstrzymać, moja silna wola umiera, cała jakoś gniję w środku, to ohydne