I powrócił smutek po jego odejściu .
Brak mi go strasznie... Brak mi tego jego serdecznego uśmiechu , ciepłego uścisku , dobrego serca. Brakuje mi jego ekscytujących opowiadań oraz tego jak uczył mnie starych piosenek . Tęsknie za chwilami gdy siadałam mu na kolanach i plecąc sobie warkoczyki opowiadałam MU co się dzieje na ulicy . Jak ludzie pogrążeni w codziennym zmartwieniu , podążali po szarych drogach codziennośći. I choć ON nie dowidział , rozumiał mnie o wiele bardziej niż inni . To on rozpoznawał jak się czułam bez żadnych słów. W jego sercu było moje miejsce. To tam zapominałam o problemach . To był mój azyl. I choć teraz nie ma Cię tu z nami , i nie mogę rzucić Ci się w ramiona w chwilach smutku, to wiem że tam gdzieś do góry , jest Ci lepiej . I nucąc nasze piosenki, trzymasz mnie za rękę gdy przechodzę przez ulicę.
Kocham Cię.