Nie rozumiem moich rodziców ani tych wszystkich zadowolonych z życia ludzi dookoła. W tym mieście liczą się tylko dwie rzeczy , pieniądze i sława , a no i chyba to że musisz dobrze wyglądać , inaczej całkowicie nie istniejesz. To dlatego przed każdym wyjściem z domu mama zachowywała się jak by była na planie , maskara , puder i te różne inne specyfiki lądowały na mojej twarzy , szyi i dekolcie. Do tego czasem pomagała mi się ubierać. Dziś jadę do szkoły w białej koszuli i kremowym sweterku od Chanel , czarnych i wyjątkowo obcisłych jeansach od Armaniego , a do kompletu czarne platformy od Jimmy'ego Choo . Ostry zakręt do lasku przed szkołą i buty, sweterek i koszula lądują na tylnim siedzeniu a ja zakładam sprany t-shirt i czarne Conversy. Z makijażem idzie mi trochę gorzej ale schodzi. Na parkingu nie mam co liczyć na miejsce , a więc zatrzymuję się kilka przecznic od szkoły. Teraz szybki bieg. I znalazłam w piekle. Nie na widzę tej szkoły . Poszłam do niej tylko dlatego że jako jedyne prywatne liceum w LA nie posiada mundurków. Ale ludzie są tu tacy sami jak wszędzie , śpiący na pieniądzach i nie widzący że tylko w przenośni się wysypiają. Pierwsza lekcja , angielski , pan Howard. Nie jest to zły nauczyciel , ale kochać go nie kocham. Wchodząc do klasy zderzyłam się z Masonem , kapitanem szkolnej drużyny , posiadaczem ogromnej fortuny i oczywiście pięknej Jane.-Och, przepraszam , ee&-jak każdy w tej szkole nie znał mojego imienia.- Mary. -A więc przepraszam Mary.- uzupełnił z uśmiechem.-Nie szkodzi. Można powiedzieć że uciekłam przed jego spojrzeniem , ale nie chciałam być dłużej pod jego urokiem , zupełnie jakby hipnotyzował . Na angielskim omówiliśmy eseje , moja cudowna ocena widniejąca na czerwono i wydająca się wyrokiem C . Mówi się trudno . Później historia, geografia, lunch spędzony w samotności i ukochany wf. Tak , zamiłowanie do sportu to jedyne co łączyło mnie z tym miastem.