Zaciesz na mordzie, byle do jutra.
Zauwazylam ze nic juz nie ma wiekszego sensu. Robie to co robilam wczesniej, tyle ze teraz mnie to nie cieszy. W ogole nic mnie nie cieszy. Nic mi sie nie chce. Na nic nie mam ochoty. Chyba nawet przestaje mi zalezec. Fajnie, nie?
Chce do Polski <3 mam ochote powiedziec wszystkim ze tak bardzo sie z toba zzylam, ze po kilku dniach osobno nie wyrabiam z tesknoty. Ale nie powiem, bo nie wypada. I nie bede robic dymu, zbednego zamieszania wokol moich slow. Nie mam zamiaru znowu sie tlumaczyc z tego co mysle I z tego co czuje. Wiec tak z dnia na dzien sobie zyje. Wmawiam sobie ze dam rade. W koncu w piatek wszystko wroci do normy. Tylko ze ja nie jestem pewna czy tego akurat chce.