Sceptycznie nastawiona do szczęścia; dziś - trzymająca małe szczęście w ramionach. Czasem wstręt może przerodzić się w wielką sympatię. Nie bardzo w to wierzyłam. I znów mam wrażenie, że ten mały nosek jest moim noskiem, to niezwykle urocze. Cieszę się, naprawdę, chociaż z drugiej strony czuję jakieś cholerne obawy, skąd, po co - nie wiem.
Te nocne podświadome piękności nie pozwalają mi spokojnie oddychać, a już tym bardziej egzystować. I myśl, że to tylko pieprzone urojenie.... Nienawidzę. Tak bardzo chciałabym tego, prawdy we mnie i ze mną i uśmiechu i ciepła i tych uroczych cherubińskich kędziorków, tak bardzo, jak jest to niemożliwe.
I nie znoszę tych, którzy chcą odebrać mi moje 7-mio sezonowe szczęście. Jeszcze tylko kilka dni.... Może tygodni.... Ale będę czekać i płakać i gryźć, ale będę znów czuć i kochać i znów będę miała o czym wciąż mówić.
"(...)zwyciężą ci, co nienawiścią silni, szydzą z innych"
Chcę walczyć
O siebie
Nie ze sobą