Tak bardzo jutro i w pt wagsy. Dzisiaj nie byłam na trzech pierwszych lekcjach, bo wolałam ominąć chemię, grrrr. Dzisiaj było miiło. Rano poszliśmy na sarko, ja, Wójcik i Dyduch i były rozkminy życia, aż się omało co nie popłakałam, bo dalej ciężko mi myśleć i wspominać to wszystko z Panem M. Trochę too much for me. Ale nie poryczałam się, więc jest dobrze. Moje zauroczenie w pewnym chłopaku rośnie z dnia na dzień. Tak okropnie wstydzę się do niego pisać i odzywać, że aż to kompletnie wydaje się być nie w moim stylu, a jednak. Boziu, jaki on jest śliczny i uroczy i w ogóle wszystko. Jest inny. I to w nim lubię.