Cierpię na brak zdjęć, dlatego dziś musicie mi wybaczyć, że dodaję siebie ;)
_____________________________________________________________________________
- Przepraszam. - wyjąkała wstając. - Nie mogę... Ja... Przepraszam. -
powiedziała i odeszła. Chciałem za nią biec, ale moje nogi odmówiły
posłuszeństwa. Siedziałem na tej cholernej ławce, jakbym był przybity
gwoździami. Nie wiem ile czasu minęło, ale gdy doszło do mnie co się
właśnie stało, zapadł zmrok, a ja wiedziałem, że straciłem ją, na zawsze.
Wróciłem do domu i bez sensu chodziłem po nim nie mogąc znaleźć sobie
miejsca. Co chwilę zerkałem na telefon, miałem nadzieję na jakąkolwiek
wiadomość o niej, przecież to się nie mogło tak skończyć. Nerwy
zaczęły brać nade mną kontrole, wyszedłem na dwór i usiadłem na
schodach. Odpaliłem papierosa, a gdy dym wypełnił moje płuca poczułem
ulgę, która trwała niestety zaledwie kilka sekund. Zerknąłem na
telefon, odnalazłem jej zdjęcie. Wpatrywałem się w nie, do póki nie
skończyłem truć się nikotyną. Miała na nim tak piękny uśmiech
i szczęśliwe spojrzenie... Przekląłem, nie mogłem się nakręcać. To
koniec.
Moje dni były puste, pozbawione wszelkiego sensu. Moje życie znowu stało
się rutyną. Praca i spotkania z Martinem, w których ani dzień nie obył
się bez kłótni. Nie wiedziałam czemu w tym tkwię, ale nie potrafiłam
od tego uciec, nie potrafiłam go zostawić, mimo wszystko. W każdej
minucie tęskniłam za tym, co utraciłam. Miłość do Michaela parzyła
moje serce, przypominając o sobie w każdej chwili. Wiele razy chciałam
do niego zadzwonić, napisać, jednak nie chciałam robić nadziei, ani
sobie ani jemu na cokolwiek między nami. Przyzwyczajenie wzięło górę
nad szczęściem. Przez wszystkie miesiące, które minęły od jego
wyznania, nie widziałam go ani przez chwilę. Na żadnej imprezie,
spotkaniu większą grupą - nie było go. Nie wiedziałam co się z nim
dzieje i doprowadzało mnie to do obłędu. Nawet gdy ktoś o nim
wspomniał, cokolwiek, nie były to zbyt istotne informacje, z których
mogłabym się czegoś dowiedzieć. Z czasem który mijał i ja czułam, że znowu powracam do stanów depresyjnych. Straciłam jakąkolwiek chęć do życia, znowu coraz gorzej czułam się z samą sobą. Miałam wrażenie że Martin widział co się dzieję, jednak postanawiał to przemilczeć. Zauważyłam jednak, że mniej się kłócimy, częściej rozmawiamy i przede wszystkim zauważyłam, że okazuje mi więcej czułości. Zaczęłam się tylko zastanawiać jaki był tego powód.
_________________________________________________________________________________
Mam ważne pytanie
Czy chcecie jeszcze czytać kolejne części tego opowiadania?
Wiem, że części pojawiają się bardzo rzadko, ale niestety nic nie jestem w stanie na to poradzić. Myślę nad całkowitym poprzestaniu pisania i usunięciu bloga.