- Co się stało? - usłyszałem pytanie Rebeccki, od razu gdy otworzyła mi drzwi. Odetchnąłem głęboko i wszedłem do środka. Kobieta odsunęła się zdezorientowana. - Pewnie, wejdź. Miło cię widzieć. - prychnęła, jednak zignorowałem ją. Wyszła za mną na balkon, na którym niezdarnie próbowałem odpalić papierosa. - Mike, co się dzieje? - zapytała zdenerwowana. Spojrzałem na nią. - Znowu ona? - westchnęła. - Co tym razem? - zapytała. Nie mogłem pojąć jak z moich oczu wyczytała jej imię.
- On ją wykończy, rozumiesz to? - warknąłem, po wypuszczeniu dymu z ust.
- O czym ty mówisz? - zauważyłem zdezorientowanie na jej twarzy. Opowiedziałem jej dzisiejszy dzień, swoje przeczucia i obawy.
- Wiesz, że nic z tym nie zrobimy... - powiedziała spokojnie, jakby tłumaczyła coś małemu dziecku. - Jeśli ona nie chce zmienić swojego życia, to nie powinniśmy się wtrącać. To jest jej wybór.
- Chrzanie to, Rebecca. Nie zostawię tego tak.
- To może wpłyniesz na Martina? - zapytała, a w moim umyśle zaczęły wirować myśli, miałem nadzieję, że powstanie z nich konkretny plan działania.
Weszłam z niechęcią do pustego domu. Stanęłam przed lustrem, obserwowałam dziewczynę, która w ogóle mnie nie przypominała. Czułam jakbym nie była na swoim miejscu, jakby moja dusza utknęła w obcym ciele. Przeniosłam wzrok, miałam na sobie jego koszulkę. Zdjęłam ją z siebie i wrzuciłam do kosza na bieliznę. Przebrałam się w swoje rzeczy i wsunęłam pod kołdrę, włączając telewizor. Najchętniej spędziłabym resztę życia w domu.
Wieczorem siedząc z Martinem, zmroziło mnie, gdy dowiedziałam się, że jest on umówiony z Michaelem. Zaczęłam delikatnie wypytywać, jednak nie dowiedziałam się niczego ciekawego, prócz tego, że miało to być zwykłe wyjście na piwo.
Od razu po jego wyjściu postanowiłam wysłać smsa do Mike, do którego zdobyłam numer gdy blondyn wyszedł do łazienki. Nie wierzyłam w to co robię, bałam się, że zaplątam się w to jeszcze bardziej. Myślałam nad przyznaniem się do wszystkiego, ale za bardzo bałam się konsekwencji.
"Cześć, nie wiem o co chodzi z Waszym wyjściem, może moje obawy są niepotrzebne, ale proszę, nie mów nic o naszym spotkaniu." Przeczytałem smsa, choć nie było konkretnego podpisu, nie miałem wątpliwości od kogo był. Poczułem dziwną chęć zadzwonienia pod ten numer, usłyszenia jej głosu, jednak powstrzymałem się, może wcale nie chciała mieć już ze mną nic wspólnego. Jednak moje wątpliwości mnie nie powstrzymają, zawalczę o nią, nawet jeśli nie będzie moja, pomogę jej.
_________________________________________
Sorry that I love you.
Sorry for what I do.
Przepraszam, ale stać mnie tylko na taki rodział, wiem, że nie jest rewelacyjny.
Inni zdjęcia: Nareszcie jest fucktycznie71Jeszcze mroźno purpleblaack... maxima24... maxima24Kafka locomotiv... maxima24... maxima24... maxima24Ślepowron slaw300* * * * takapaulinka