welcome.
dzień minął bardzo szybko. rano z siostrą na zakupach, póżniej na chwilkę do Miśki i na też mini zakupy.
później remiza z Krzyśkiem i Miśką. trochę za dużo śmiechu chyba, bo mnie brzuch boli. (-;
przez chwilę ciepło było, hahahahaha. sztos. genialna Moniczka u mnie śpi i słucha zacnej kozackiej nuty, której nie opublikuję.
na dworze zimno jest cholernie, ludzie w domu siedzieć, tyłki grzać przy herbatce. brr. (-:
cóż się może dziś nie dobrego zdarzyć? sądzę, że dziś to już nic, ale mogę być złej myśli, miejmy nadzieję, że jednak nie.
sztośna Miśka akurat się gapi i czyta co pisze z miną srającego kota, a teraz się śmieje i przytyka łapy do nosa jakby miala smarkać. teraz założyła kaptur i mówi " boję się. boję się Ciebie" i dalej rży. i jeszcze gorzej rży. połozyła telefon na biurku i oparła łeb. a teraz gada" y " i znowu " y " i się nabija. idziemy zaraz coś wszamać i robimy maseczki,
buziaczki. *-;
Miśka mówi " napisz jeszcze, że powtarzam welcome" więc Miśka jeszcze gada " łelkom, łelkom, łelkom"
fabuła - odwilż.
tydzień ferii minął! ;<<