To był mimo wszystko był dobry dzień. Mimo ciasta - zakalca , mimo paru sprzeczek i chujowej pogody. Podsumowywując wakacje 2010 - były mega , jak każde. Może trochę mniej niż poprzednie , ale i tak mega. Ci wszyscy nowi ludzie po których wcześniej nie spodziewałam się  że mogą być tak wspaniałymi osobami , odnowienie kontaktów z ludźmi , z którymi nie widziałam się dobrych pare lat. Wszystkie dni na trójeczce kiedy potrafiliśmy śmiać się z niczego i smęcić nucąc jeden kawałek , te nocki pełne horrorów + gazówka i przesiadywanie w kuchni prawie całą noc , te wszystkie wspólne chillout'y , wypady na miasto i barbarkę po których zawsze było w chuj zwał i po których zostanie milion wspomnień , przypały które miały być wielkimi przypałami a tak naprawdę zawsze nam się upiekło , kłótnie które w pewnym momencie były nieodłączną i moim zdaniem niepotrzebną częścią wakacji. I dopiero teraz tak naprawdę doszło do mnie , że wejdę do klasy , tak jak zawsze 1 września i nie zobaczę tych wszystkich znajomych mordek , które widziałam co rok. Nie będzie zwał na matmie i luźnych lekcji na polskim. Już nigdy więcej , nie wejdę na godzinę wychowawczą z wątem , że ,, co my znów będziemy robić.? siedzieć i się na siebie gapić.? ''. Nie pójdę sobie więcej na wagary na placyk. Niewiem jak to będzie. Jutro zaczynamy nowy rozdział. Godzina 9:00 , 9 LO otworzy mi swoje bramy. A potem.? Potem idziemy się schlać , zjarać i wszystko co tylko się da. Byleby tylko razem.< 3 I miejmy nadzieję , że to nie będzie nasz ostatni raz... + przy okazji - schodzę na psy , chociaż Oko byłby szczęśliwy. Słucham Tedego ...

/ Tede - Gryzę się w język . mp3