Czasami nasze życie obraca się o 180 stopni nawet gdy sobie nie zdajemy z tego sprawy. Żyjemy w nieświadomości, a wszystko przez naszą zachłanność problemami. Często nie widzimy nic innego poza nimi. Chcemy żeby zniknęły, żeby ktoś pomógł nam je rozwiązać, jednak wbrew pozorom nie pozwalamy się sobie od nich uwolnić. Zapatrzeni we własny krajobraz, smutny i przygnębiający. Kanae zrozumiała, że popełnia błąd patrząc tylko na świat pochłonięty czarnymi chmurami, zawsze była uśmiechniętą nastolatką, jednak dopiero niedawno ten uśmiech stał się czegoś wart.
- Myślisz, że mogłabym całą moją radość skierować na tych wszystkich szarych ludzi? dziewczyna nieśmiało zapytała chłopaka stojącego tuż obok niej. Znała go od niedawna, jednak jakaś niewidzialna siła ją do niego ciągnęła. Nie ważne czy przyjaźń, miłość, sympatia, zaufanie czy inne pozytywne emocje jakie można czuć do drugiej osoby, po prostu wiedziała, że są do siebie podobni, a to wystarczy.
- Oczywiście, że byś mogła. Ale tego nie rób. Nie pozbawiaj się swojej wyjątkowości. Oni na to nie zasłużyli. odpowiedział chłopak patrząc się jej prosto w oczy.
- Może i masz rację, nie powinnam. uśmiechnęła się sama do siebie, odwracając wzrok. Rozejrzała się po okolicy jakby widziała ją pierwszy raz. Drzewa nagle nabrały odcienia soczystej zieleni, słońce stało się jakby bardziej jasne, a powietrze takie lekkie. Wzięła głęboki wdech napawając się wszystkim co ją otaczało. Już nie tylko usta się jej śmiały, ale także oczy. Możesz mnie przytulić ?
Chłopak nie czekając ani chwili, uśmiechnął się serdecznie i objął małą Kanae swoimi ramionami. Czuła się taka bezpieczna i kochana.