Tak, naprawde je czuć.
Przez ostatnie dni strasznie duzo się dzieje.
Troche mi to pomaga wrócić do.. "normalności".
Portfel szaleje na wyprzedarzach,
wątroba szaleje właściwie każdego wieczora ;d (wybacz wątrobo)
każdy element mojego ciała zmienia swój styl bycia o 180 stopni.
no i generalnie sie dzieje sie.
Figura też wraca do wakacyjnej siebie.
W piątek wyczekany Sieraków z przyjaciółmi.
Tam pewnie też się bedzie działo...
"Dziać się" jakoś ostatnio gości w moim słowniku.
Nie mam czasu na myślenie.
To chyba dobrze, namyślałam się już przez te 10 miesięcy.
Satellite!
:)