Dzisiaj opowiem historię usłyszaną na rekolekcjach od zajebiaszczego księdza Marcina "Gajusa" Gajowniczka ;)
Ksiądz opowiadał, że jego znajomemu przyśnił się pewien sen. Otóż śniło się temu koledze, że idzie drogą wraz
z wieloma innymi ludźmi. Każdy z nich niósł na plecach krzyż. Te krzyże były jednakowej długości. Wielkie
i ciężkie, a jednak nikt się nie zatrzymywał ani nie skarżył. Droga była długa i wcale nie taka łatwa, ale trzeba było iść do przodu. W pewnym momencie kolega pomyślał sobie, że ten krzyż strasznie mu ciąży, więc przystanął na poboczu i chlas odciął kawałek z dołu. Szedł dalej. Myślał sobie, że teraz to się idzie lepiej i lżej. Niestety, po upływie jakiegoś czasu znów przystanął i odciął kolejny kawałek. A co się będę męczył? Pomyślał i szedł dalej z jeszcze lżejszym "balastem". Skracał tak ten krzyż w czasie swojej drogi jeszcze czternaście razy aż
w końcu został mu taki mały, podręczny krucyfiks. Mężczyzna zarzucił go sobie na ramię i szedł dalej, pośród wszystkich innych pielgrzymów. Gdy doszli na koniec ich drogi, zobaczyli wielką przepaść a za nią znajdował się Eden. Każdy po kolei zdejmował swój krzyż z barków i kładł na końcach przepaści (idealnie się mięścił między szczeliną). Chcąc dotrzeć do Raju, każdy z osobna musiał przejąś po swoim krzyżu, jak po moście na drugą stronę rozpadliny. Kiedy przyszła kolej na tego mężczyznę, zdijął on swój malutki krzyżyczek, popatzrył na Eden i się załamał, bo musiał zostać po tej ciemnej stronie. Wśród innych "odcinających" po trosze. Kolega księdza Gajusa po przebudzeniu zrozumiał na czym ten sen polegał. Mam nadzieję, że ktoś czytający te wypociny również zrozumie :)
Inni zdjęcia: Zima 2025r. rafal15891407 akcentovaAktualne zdjęcie dawstemoja śliczna patkigdmoja kicia patkigdja patkigdja patkigd:) dorcia2700Dzień kobiet szarooka9325... thevengefulone