ej, beztroskie czasy
mój stan psychiczny najlepie oddają moje poharatane, poobrywane do krwi dłonie, mój brak pazkonci zjedzonych stresem. może czułabym się lepiej gdybym chociaż miala ładne rączki -.- niestety, nie ma tak miłoo.
ile może wydarzyć się w pół roku a ile w jeden wieczór? nie chcę nawet myśleć.
wiem, mamy już trzeci stycznia, a ja nie pozbierałam jeszcze posylwestrowych myśli. ta czterodniowa imprezomasakra udowodniła mi z jaką idealną ekipą mam do czynienia :3 tyle cudownych, wzruszających, pięknych, ale też przerażających, przytłaczających i dezorientujących chwil i żadnego zdjęcia. równe 32 godziny ze wszystkimi razem i każdym osobno i żadnego zdjęcia. melanż i muzyka lepsza od najlepszych i żadnego zdjęcia :<
usuń sposobność do grzechu a usuniesz grzech.
kiedyś czytałam ksiażkę - nigdy jej szczerze mowiąc nie skończyłam, ale i tak od trzech lat ląduje na miejscu 2nd w moim rankingu ksiażek (-.-). nie wiem dlaczego, ale zapamiętałam z niej jeden cytat. kurcze, są takie rzeczy, ktore gdzieś wejdą i nie chcą wyjść, nie? książka stoi na półce, kiedyś ją skończę.
jutro już wstanę do szkoły, powtarzam to w kółko i dalej nie mogę przekonać samej siebie do uwierzenia w tą głupotę
pooglądajcie, czasem wrzucam jakis shit http://szczala.tumblr.com/