Smak papierosów w ustach, wszystko jest mi takie dalekie, takie odległe i takie smutne. Ból psychiczny zamienił się w fizyczny. Dziwne skurcze w klatce piersiowej i smutna nadzieja, że może przyszła po mnie, że może przyszła po mnie w końcu śmierć. Pustka wypełnia wszystko, wszystko jest pełne niczego. Świat śmiesznych paradoksów, słów rzuconych na wiatr, i w tym wszystkim samotna ja. To mnie odrobinę zabija. Powolutku, wciąż i wciąż, ból staje się silniejszy i gdybym mogła to bym płakała jak małe dziecko bez przerwy, ale życie mnie zniszczyło i nie ma we mnie nawet już łez. Są w głowie głupoty, litry alkoholu i różne narkotyki, nie zliczone ilości dymu z papierosów przewiły się przez moje płuca. To nie zabiera mi tego bólu, ale wiem co by go zniszczyło, coś co staje się tak odległe, że z dnia na dzień wydaje się coraz bardziej niemożliwe, nie w moim przypadku & Myślałam, że miłość jest najboleśniejsza, ale najboleśniejszy jest jej brak. Najbardziej cierpię, bo tęsknie za nikim, tęsknie za uczuciem, które mnie zniszczyło, ale oddałabym życie, by przez kilka minut znów to czuć, znów być szczęśliwą. Ludzie mówią poczekaj, czas leczy rany, ale to chyba ten przypadek, w którym zasrany czas potrafi tylko zabić.