jestem chora .
od ostatniej soboty wszystko się zmieniło.
nie rozumiem co dzieje się wokół mnie.
za dużo wydarzeń, niepotrzebnych słów.. za dużo wszystkiego.
Chciałabym cofnąć czas i tą cholerną sobotę spędzić właśnie z Tobą..
może wszystko potoczyłoby się inaczej ..
Przecież wiesz, że tak cholernie cię kochałam ..
Wszyscy byli przeciwni, a dla mnie i tak liczyłeś się tylko ty ..
Nie rozumiem, czemu podjąłeś taka decyzje ..
wiem, że było ci trudno, ale było dużo więcej innych rozwiązań..
Dziękuje za wszystkie cudowne chwile, które mogłam prezżyć przy Tobie .
Dziękuje za wszytsko to, co dla mnie zrobiłeś.
Dziękuje za to, że nauczyłeś mnie kochać pomimo wszystko.
Dziękuje za to, że byłeś dla mnie tak cudownym człowiekiem.
Dziękuje za te miłe słowa...
Za nasze rozmowy w środku nocy, których tak potrzebowałam.
Dziękuje, że umiałeś słuchać, kiedy mówiłam i że zawsze mi pomagałeś.
Dziękuje za to, że pozwoliłeś mi odkryć w sobie tak wrażliwego i kochanego człowieka ..
Dziękuje dosłownie za wszystko. Za dokładnie 240 dni z Tobą.
I przepraszam za niepotrzebne słowa i czyny, których tak bardzo żałuje..
Nienawidzę tych snów, które przypominają mi o Tobie. to właśnie one sprawiają, że budzę się rano zapłakana. tęsknie za Tobą, za prawdziwym Tobą. za tym, który jest blisko mnie i mnie kocha. tylko za tym.
Siedząc na parapecie, przy zgaszonym świetle, z kubkiem gorącej herbaty, który wręcz parzy mnie w dłonie, dochodzę do wniosku, że lubię być sama. Bez kogokolwiek obok. Czasami obecność innej osoby nie pozwala mi na bycie taką, jaką jestem w żadnym momencie. Często udaję, że jest dobrze, byleby uniknąć zwierzeń i pocieszeń. Jednak z drugiej strony dobrze mieć obok kogoś, kto wyciągnie nas z powrotem, gdy wypadniemy za burtę, i dobrze czuć się potrzebnym, by komuś innemu móc zawsze pomóc. Jakby nie patrzeć jest to zamknięte koło. Dla mnie bez wyjścia. Nie potrafię być bardziej w lewo, ani w prawo.