sobota.

Kurwa! Wczoraj ok. 23 pisałam tę notkę dwa razy, bez kopiowania i dwa razy mi się usunęła! do trzech razy... czekolada - jak to się mawia xX

Koncert znacznie poprawił moje samopoczucie [te nieznane zespoliki zasługują poprostu na megauznanie]. Skopano mi nerki xDDDDD

Jednakowoż wyszliśmy wcześniej, gdyż rozpoczęła się rozróba, a mama mówi, że jak jest bitka to lepiej sobie wyjść...

Mama zawsze ma rację!

Potem do Picca Hat. Wówczas pełen czil ałt [frustracje uszły, mówiąc na marginesie].

Tak pisałam wczoraj: -Jednak teraz znów mi smutno. Wiem, że właśnie lecisz spowrotem i spotkamy się za jakieś pół roku, znowu na chwilę...-

A tak napiszę dziś: Muszę się pospieszyć... Nic mi się nie chceee. Nowa książka ściąga mój wzrok... a tu matematyka mnie czeka. Hm . ;'

Zakupiłam sobie feralnej soboty także dwie płytki: Dezertera "Kolaboracja" i Analogs'ów "Oi!Młodzież"/Ramzes "Mechaniczna pomarańcza"

Kurdę. Ogólnie coś mnie na klasykę ostatnio wzięło.

Aaa... i dostałam dziś plus dobrze z polskiego. Chuj mnie trzaśnie. Po co ja się zgłaszałam? Miałam takie ładne piąteczki...

soł. wyjątkowo się rozpisałam. si ja!

PiS: na powyższym brzydkim i dość starym zdjęciu znajduję się ja w  bieszczadach ^^