Witam gorąco i serdecznie. Czuję sie 'jak przed okresem' ale to stanowczo za wczesnie o dwa tygodnie, organizmie poczekaj jeszcze, to nie twoj czas. Dzień zapowiada sie stosunkowo leniwie biorąc pod uwage fakt, że ide do szkoły chociaz z nią jakoś łatwiej o organizacje. W wakacje często marudze, że nie mam co ze soba zrobić. Nie bym nie miała co robić, zwyczajnie nie wiem za co sie zabrać. Upijając kolejny łyk letniej już kawy, owinięta tak w pościel doszłam do wniosku, że jestem troche optymistką. Już śpiesze wytłumaczyć z jakiego powodu. Mam dziś ważny spr w angielskiego od którego w dużym stopniu będzie zależała moja ocena końcowa. Z owej pracy dostaje aż dwie oceny i kompletnie sie nie uczylam, nawet nie otworzyłam ksiązki, a mimo to liczę na jakaś boska interwencje i chociaż dwa na szynach. Trzymajcie kciuki, proszę.
Śniadanie: garść truskawek i jabłko 65 kcal
polowa mini gofra 33 kcal
IISniadanie: serek wiejski lekki 120 kcal
serek wiejski 190 kcal
podwieczorek: shake 220 kcal
kolacja: herbatniki 68 kcal
razem:696 kcal
Czasami sa chwile gdy staje przed lustrem i uśmiech sam ciśnie mi sie na usta, wygladam dobrze. W niewyjaśniony sposob po wyjsciu z domu wszytsko przybiera inne kształty. Wzrok zaczepiam o witryny sklepowe taksując swoje odbicie, tragedia uda jak parowki, gruby brzuch i te pultuny na twarzy. Fuj fuj fuj. Przymiezając dzisiaj spodenki juz nawet nie bylam zla, poprostu zrobilo mi sie smutno..