To coś u gory to niestety ja, 54,5 kg na 160 cm to stanowczo zbyt wiele.
Niby dzień zapowiada sie ładnie, mam na późniejszą do szkoły, świeci słonko, na popołudnie mam plany pozornie idylla a mimo to wewnątrz mnie aż sie gotuje. Nie bardzo mam ochote isć do szkoły. Posprzeczałam się z koleżanką frajerką, pozatym śmiechy chłopaków które na początku były nawet zabawne teraz po kilku tygodniach wkurzają. Prosiłam mame o to by zrobiła pranie i tak oto dzięki tej kobiecie nie mam w czym ćwiczyć na wf, mówiłam jej też aby dała mi zaległą kase za prace w sklepie a ona mnie zbywa od dwuch tygodni. Niby takie drobiazgi a doprowadzają mnie do granic, nie rozumiem czemu jestem taka rozdrażniona. Potrzebuje wakacji, potrzebuje wyjechac, potrzebuje odpocząć. Mimo to uśmiecham się, kolejny łyk kawy i świat staje się piękniejszy. Mogłabym iść dziś na wagary ale opuszczanie spr z PO po raz enty nie wchodzi w gre. Miłego dnia, mam też nadzieje, ze odniesiecie się jakoś do mojego ciała, może polecicie mi jakieś ćwiczenia? Usmiechu małpeczki!
domowy 'hamburger' 300 kcal (nawet ciut zawyzylam to co mi naprawde wyszlo ale to z przekory)
2 sucharki i warzywa na pate 202 kcal
razem 502 kcal
narazie dwie godziny intensywnego rowerku= padam na twarz!