photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 GRUDNIA 2012

z życia m. Bruk

Bruk przez 3 lata wiodła spokojne życia u boku Kena. Pewnego dnia, stwerdziła, że jest za spokojne, dlatego też gdy poznała Richada od  razu wiedziała, że dla ówczesnego lubego- Kena to 'basta, pauza, stop'!

Richard był od niej starszy i taki jakby inny, orientalny, różnił się od poprzedniego LOWE Bruk. Był rodakiem, ale wychowanym na obczyźnie. Och, co to była za miłość. Po miesiącu ukochany Richard wysłał dziewczynie sms, jak to przystało na prawdziwego macho, artystyczną duszę, że on to w sumie to tak nie chce, że on nie jest dla niej, ani ona dla niego. Biedna Bruk uroniła łzę, ale postanowiła, że to nie koniec! O nie! Im bardziej jej zależało, tym bardziej Richard ją wykorzystywał. W końcu zdała sobie sprawę, że ma juz tego dosyć. Odpuściła sobie, spotykała się z kolegami. Wtedy to role się odwróciły to Richard zaczął się starać. Bruk zawsze miała do niego słabość. Byli ze sobą kilka miesięcy, po czym podła Bruk postanowiła powiedzieć 'basta, pauza, stop', ponieważ jednak  dla Richarda najważniejsze były: praca, książki, szkoła, a Bruk, tak po prostu, żeby była.

Smutna dziewczyna poszła do karczmy z koleżankami opić smutki, a tam... niespodziewanie poznała Denisa. Mężczyzna o 10 lat straszy, zza granicy, taki prawdziwny NIErodak.  Zakochał się w Bruk, a ona wcale nie oponowała. Było jej to na ręke On- tam, Ona-tu. O miłości ze strony dziewczyny nie było mowy. Przyjeżdżał do niej. Wyjeżdżali za miasto, można by pokusić się o stwerdzenie, że było romatycznie. Wszytsko byłoby idealnie, gdyby Denis nie wydzwaniał co godzinę, a jak podła Bruk nie odbierała, z uporem maniaka dzownił do jej znajomych, wyżalał się im, jaka  to Bruk jest podła, że nie odbiera, jaki on jest przez nią krzywdzony. Bruk trochę bała się napadów jego złości, co prawda przez telefon, czy skype  trudno kogoś skrzywdzić, mimo wszytsko nie lubiła jak Denis się denerwował. Znów Bruk powiedziała 'basta, pauza, stop'! Zraniony Denis jej wszytsko wygarnął,wszytsko co o niej myślał, a że Bruk była już w tym momencie wyrachowana jedynie się zaśmiała.

W między czasie poznała nietuzinkowego Rona. O, tak, to było takie wyjątkowe! Ron też mieszkał za granicą, ale był rodakiem. Nie licząc błedów językowych mówił poprawnie. To było coś wyjątkowego myślała Bruk. Ron utaił przed dziewczyną jeden, w zasadzie mało istotny szczegół. Po co niby Bruk miałąby wiedzieć, że ma za granicą narzeczoną- Mamutę? Nie, durniutka Bruk, wcale nie postanowiła  zakończyć tej znajomości. Mało tego, specjalnie jej to nie przeszkadzało, przecież ona doskonale wiedziała, że Ron myśli tylko i wyłącznie o niej. Och, Ron kiedyś nawet przyjechał specjalnie do niej na całe 10 dni! Ale im wtedy było zielono... Bruk myślała, że spotkało ją największe szczęscie na cały świat! Ron obiecał Bruk, że wróci w rodzinne strony. Nim to nastapi, musi jednak wrócić do Mamuciego życia. Wrócił, a tam już Mamuta zaczęła działać. Pisała do Bruk dziwne rzeczy, nasyłała na młodą dziewczynę swoje koleżanki, które to obwiniały Bruk o utratę dziecka Mamuty i Richarda. Oczywiście była to wyimaginowana ciąża w którą wierzyła tylko Mamuta i jej durny harem.

Ron dotrzymał obietnicy i wrócił w rodzinne strony, a wraz  z nim zielone szaleństwo.Sielanka nie trwała długo. Wspólnie postanowili wyjechać do Europy zachodniej. Jeszcze przed wyjazdem, Bruk dowiedziała, się, że jest chora. Mimo wszystko pojechała. Tam Ron, za bardzoer nie zwracał na nią uwagi, pochłonięty szukaniem zielonego antidotum na wszytsko. Denerował się, że Bruk nie może wytrzymać z bólu, uwżał, że użala się nad sobą. Zachęcał ją do powrotu do domu. Bruk chciała wrócić, dlatego ucieszyła się, że za kilka dni ma autobus do domu. Ron długo się nie odzywał, aż pewnego pięknego dnia jak przystało na prawdziwego, samodzielnego,  męskiego mężczyznę, który jest niezależny od nikogo i niczego (no chybą, że od zielonej magii) napisał Bruk na komputerze, w sumie to ją kiedyś kochał, ale już teraz nie kocha.

Biedna Bruk została sama z chorobą, pękniętym sercem i długami. Także tym razem 'basta, pauza stop' nie padło ze strony Bruk, a z liter Rona.

Nie, Bruk nie była długo sama. Wpała w ramiona  dawnego kolegi, Arniego. Nie czuła nigdy niczego specjalnego o niego, poza pociągiem fizycznym. Był przystojny i niezależny, zawsze z (e)fajką i psem. Bruk od zawsze lubiła zwierzęta, dlatego szybko pokochała psa. Arni mimo minimalnej różnicy wieku był bardzo dojrzały, sam sobie kupował jedzenie, dlatego nie zamierzał kontynuować znajomości z dziecinną Bruk. Przecież on nie będzieci z DZIECKIEM! Arni doskonale wiedział, że dziewczyna ma do niego jakąś słabostkę, dlatego, jeśli czegoś od niej oczekiwał, ona zawsze była  na jego zawołanie. Żałosna Bruk. Tym razem 'basta, pauza, stop' była wspólna  decyzja.

Po rozstaniu z Arnim dziewczyna miała dosyć mężczyzn. Oczywiście, w pobliżu zawsze był Tony, widywali się codzinnie, wiedzieli, że nie mogą byc razem. Bruk postanowiła pobawić się w swatkę i połączyć Tona z dobrą koleżanką Margaret. Nie wyszło. 

W życiu Bruk pojawił się także Pascal, też kolega z dawnych lat. Dziewczyna może i chciała chcieć, ale nie poszło po jej myśli. Nie zawała sobie sprawy, że krzywdzi chłopaka. Był rewelacyjnym chłopakiem, tylko nie dla niej. W końcu po długiem rozmowie z Pascalem, zdała sprawę, że coś czuje do Tona...

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika uderzajteraz.

Informacje o uderzajteraz


Inni zdjęcia: Pierwszy wypatrzony elmarWiosna pamietnikpotworaKlasztor ściana frontowa bluebird11Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentova