Z Klaritą : *
Wróciłam.
Pozytywnie wyczerpana.
Nie znoszę nudy i rutyny. Uwielbiam za to "TAKIE" tempo. Gdy rano pędzę pod prysznic,moje włosy pachną ulubionym szamponem + odżywką,jem z dziadkami śniadanie oglądając "Pytanie na śniadanie"(wbrew pozorom spędzanie czasu z moimi dziadkami jest naprawdę przyjemnością!, to "wbrew pozorom" wdarło się tu,ponieważ niektórych nudzi spędzanie czasu z rodziną. ),potem szybko się ubieram,włosy schną w "naturalnym" tempie bez pomocy ciepła z suszarki,a ja wyruszam,gdzie tylko chcę.
To jest piękne. Wolność i swoboda. Plus obowiązkowo rower dziadka. Bo przecież dojechać do miasta muszę,a ten "pędziwiatr" jest mistrzowski. 4 minuty i jestem na "parkingu". Pozdrawiam panienkę,u której zostawiałam maszynę :D
Z całą pewnością najlepsze EEM jakie spędziłam w ciągu ostatnich lat. Najbardziej intensywne. Ach te powróty po 1 w nocy,samiutka,rowerkiem. I to czekanie trochę zaniepokojonego dziadka. Jego mina,gdy obserwuje mnie na schodach - bezcenna!
Nigdy nie czułam takiej przyjemności z położenia się do łóżka jak przez te 3 dni EEM.
Jeszcze 3 dni i "au revoir!" . Francja na mnie czeka.
Wiem jedno. I Wy też wiecie.
I na tym zakończę.