Wierzę, że jeszcze znajdę kogoś kto pozwoli ze mna dzielić swoje zycie, wciąż nie trace nadzieji.
Potrafie powiedziec, że sie 'wyleczyłam', ale widok tamtej przyprawia mnie o dreszcze i budzi sie przez to we mnie agresja. Nie przypuszzałam, że potrafie być tak wrogo nastawiona do ludzi. Drzemie we mnie zwierze, które chce zabijać. Dlaczego? Nadal durna zazdrość, zawiść i nienawiść? Nie możliwe, ten etap już za mną. Więc co to?
Przez jakies dobre 3 miesiące nie mogę sie oderwać od pytania: dlaczego? Nikt ani nic nie potrafi mi odpowiedziec o co tak właściwie chodzi.
Większość z Was cieszy sie z moich niepowodzeń. Czytacie i powtarzacie: co za idiotka, słaba idiotak. Może i tak jest, ale potrafie wyznać co na prawde czuje i czego mi brakuje. W tych czasach są to nieliczni, którzy potrafia powiedzieć prawdziwe KOCHAM oraz stwierdzić co ich dręczy, boli, przez co cierpią.
Wiiem, że mam minusy. Ich liczba jest wielka, lecz ciesze sie, że jestem sobą.
Wiem, nie zapomnę tego choć
Święta też nie jestem, wiele mam wad
Choć wiem, wcale nie jest tak jak Ty
Ciągle wypominasz
Oddałabym świat, by nigdy nie było Cię tam
I pierwsza zwrotka piosenki Dody 'ostatni raz ci zaśpiewam'. Sądzę, że do tego nie musze nic dodawać.
z pozdrowieniami dla WSZYSTKICH
Kasia.