No i gówienko, w niedziele myślałam, że już umieram. walnełam sie na stertę brudnych ciuchów, chciało mi sie rzygać i nie miałam siły oddychać. potem powtórzyłam to jeszcze kilka razy i dziś gorączka spadła juz do 37,4! :d Niestety moje ambitne plany na jutrzejszy wieczór nie zosatły nawet przez to obalone, hłe hłe.
Tak poza tym to wylałam sok malinowy na klawiature i wszystko sie teraz lepi: ja do klawiatury i wzajemnie. więc jest milutko.
piątek,Miłość: Unikaj przypadkowych kontaktów intymnych. o loooll