Ścięłam włosy.
Tak jest lepiej.
Dodatkowo - u aksa strasznie trudno utrzymać odpowiednią temp. wymieniam codziennie cztery razy mrożone butelki z wodą.
Pająki mają się dobrze. Wszystkie prócz geniculaty się zabunkrowały pod pajęczynami i rzadko kiedy je widuję;)
Stefan też ma się dobrze, je i rośnie :D
Dodatkowo wczoraj po deszczu na drogę wyszły gąsienice, muszę dowiedzieć się co to za gatunek i jeśli nie jest chroniony, to chętnie sobie wyhoduję motylka:)
Dodatkowo zapisałam się na mioty szczurków. Od września zaczynam zbierać moje stadko. Póki co tylko cztery gryzoniki:)
No i Tusiek, chomiczek, ma się dobrze, tylko pedałuje na kołowrotku strasznie nocami i nie mogę przez niego spać :D Coś jeszcze? Świerszcze skarmione (Aksik zajadał je aż miło) Mączniki mi się kończą, za to żuków mączników mam pełno. Coś nie widzę żadnych jajek, nie wiem, czy się mnożą czy nie.
U psów ok, ostatnio jak strzygłam filce na uszach Roksa, wsunął pod nożyczki język i mu go drasnęłam. Stachu się najadłam ogromnego, bo krew się polała, myślałam, że mu ucięłam język... Ale tylko drasnęłam bok. Weterynarz powiedział, że wszystko będzie dobrze i żebym zakładała mu kaganiec do strzyżenia. Żeby to jeszcze było takie łatwe...