Każda historia ma swój początek i koniec.....
wiadomo też ze zycie jest brutalne i pełne zasadzek...
taka własnie zasadzkę zastawiło na mnie...
co z tego, że wylałam już morze łez i jeszcze nie jedno wyleje, jak to nic nie zmieni...
Wszystkich dziwiło to, że Justynie zabrali Replaya.. wszyscy łaczyli sie z nią w bólu...
teraz możecie łaczyć sie ze mna... bo zadne slowa nie odzwierciedlą tego co czuje..
jestem zalamana psychicznie, nieustannie płacze, z nerwowo boli mnie brzuch...
nie pisze tego, żebyście sie nade mna litowali.. poprostu niech to będzie dla was przestroga...
nic czego nie macie na papierze nie jest wasze... nie możecie do tego przywykać
tak.... tylko jak nie przywiązać się do konia i jak go nie pokochać,
skoro spędziło się z nim 2,5 roku swojego życia...
ten przeklęty dzień w mojej pamięci pozostanie na zawsze...
Tycjana będe kochala i tak już zawsze.. czy to bedzie na nim jeźdizła rekreacja, czy ktoś Go wydzierżawi do sportu.. nie obchodzi mnie to.. Tycjan zawsze będzie Tycjanem... zawsze będzie moim, najlepszym czterokopytnym przyjacielem.
razem osiągnęliśmy dużo.. bywały te lepsze i te gorsze dni, jak przy każdej współpracy, ale zawsze znaleźliśmy wspólny język i dobre wyjście z każdej sytuacji... z tej sytuacji jednak nie będzie dobrego wyjścia...
nie będzie już bloga, nie będzie Tycjanowej, bo nie będzie nas...
jak pisalam, morze łez i tak nie pomoże.. ale powiedzcie to mi...