My, dzieci z dworca zoo.
Żeby przestać, z czymś skończyć to najpierw trzeba wiedzieć po co. A ja nie wiem.
Dużo gadaliśmy o jakiś nierzeczywistych marzeniach (...) Chcieliśmy sobie wtedy kupić duży dom i duży samochód, i wspaniałe meble. Tylko jedno nie pojawiło się w tych fantazjach: heroina.
Moją rodziną była paczka. Czuło się w niej coś takiego jak przyjaźń, czułość i w pewnym sensie także miłość.
Nad moim łóżkiem wisiał plakat. Była na nim ręka kościotrupa. Pod spodem było napisane 'Taki jest koniec. Zaczęło się od ciekawości'.
Człowiek automatycznie się uczył, że wszystko, co wolno, jest potwornie nudne, a ciekawe tylko to, co zabronione.
Zobaczyłam kompletnie zapadniętą, obcą twarz. Już od dawna przestałam się rozpoznawać w lustrze. Ta twarz nie była moja. Tak samo jak kompletnie wychudzone ciało.
Byłam niesamowicie dobra, jeśli szło o problemy innych. Tylko z własnymi nie umiałam sobie poradzić.
Widziałam moją twarz która jeszcze wczoraj wydawała mi się taka bombowa, taka tajemnicza, jak u prawdziwej dorosłej dziewczyny biorącej prochy.
Nigdy nie wpadłam na to, że właściwie nienawidzę samej siebie.
Ja też rezygnowałam z własnego ja, żeby tylko uznali mnie za swoją.
Teraz pomyślałam: jesteś zwykłą starą ćpunką, tego chciałaś?
Tego wieczora ojciec zachowywał się tak, jakby w ogóle nie widział mamy. Potem przestał też patrzeć na nas, jakby nas w ogóle nie było. I nie odezwał się już do nas ani słowem. Nie wiem czemu, ale to było gorsze od bicia.
Prawdopodobnie tak bardzo kocham śmierć, że nie chcę przestać.
I tak zresztą gadało się o tym samym: hasz, muzyka, ostatni trip, a potem coraz więcej o cenach na shit, LSD i przeróżne pigułki. Przeważnie byłam taka nawalona, że nie chciało mi się nic mówić i tylko chciałam być sama.
Bo i tak nie mielibyśmy ochoty wrócić kiedykolwiek na górę.
Miałam chłopaka, który robił coś, czego nie zrobiłby żaden inny narkoman: który dzielił się ze mną paczuszką heroiny. Który zarabiał dla mnie pieniądze wykonując najbardziej syfiastą prace, jaka istnieje. Musiał obsłużyć co dzień jednego czy dwóch klientów więcej, żebym miała swój przydział. Wszystko było u nas na odwrót. Chłopak szedł na ulice dla swojej dziewczyny. Możliwe byliśmy jedyną parą na świecie, w której tak się działo.