Moje życie, to seria niefortunnych zdarzeń. A tak bardzo pragnę, by spełniło się choć jedno z mych marzeń
Miłość prawdziwa, jest twarda i silna jak spadająca lawina
Moje życie, to cmentarz upadłych nadziei
Co się stało, to się nieodstanie. Nie przebaczę Ci, bo jesteś draniem
Czemu tak się stało, że moje serce się na pół złamało?
Nie wiem jak wyrazić miłość do Ciebie, ale przy Tobie czuję się jak w niebie
Czemu mnie to spotkało, że mnie w sercu tak zabolało?
W sercu czuję smutek a w duszy żal, że nie jesteśmy jedną z tych szczęśliwych par
Nie wiem gdzie jestem, nie wiem co robię, ale wszędzie i zawsze myślę o Tobie
Nie ma Ciebie, nie ma mnie. Prosta matematyka - no nie?
Misja zakończona - cel okazał się idiotą
Tak - Ty możesz budzić mnie o trzeciej w nocy, nawet najbardziej durnym sms'em
Pozwól uczuciu odejść - to nie ta osoba
Twoja obecność warunkiem mojego szczęścia
Bo łatwiej nam udawać cholernie szczęśliwych, niż zdobyć się na szczerą rozmowę
To ta, co perfekcyjnie potrafi udawać obojętność
Moje życie jest nowelą, która zaczyna się i kończy beznadzieją
Czasem myślę, że chciałabym wrócić tam na krótką chwilę. Dotknąć przeszłości twarzy i już nie obudzić się
W miłości zawsze występuje cholerna radość i smutek. Zależy tylko, co jest w pierwszej kolejności
Uwielbiam ten stan, kiedy mam słuchawki w uszach i jedyne czym się przejmuję to to, czy da się jeszcze pogłośnić
Zbyt zajęta szczęściem, by zwracać uwagę na smutki
Ma spojrzenia warte grzechu, i najsłodsze usta świata
Jeszcze raz spotkać Ciebie, jeszcze raz tonąć w niebie
Druga szansa? A potrafisz dwa razy zapalić tę samą zapałkę?
Rana się zagoi, ale blizna pozostanie. Tak samo jest z zaufaniem
Cieszyć się na kilka własnych chwil
Tak bardzo pragnę sobą być, gdy Cię nie ma