Bo ja jestem alkoholem, którym się upijasz.
Jak amfetamina robię tobie w głowie miraż.
Zmieniam nastroje i klimat, i nie możesz mnie powstrzymać.
Uzależniam Cię na dobre, może lepiej nie zaczynać
Rzucić, to wszystko i uciec. zacząć żyć od nowa.
Z nową etykietką. bez opinii, na starcie. bez ludzi,
którzy kładą Ci kłody pod nogi. Bez problemów, bez rutyny.
Bez abstrakcyjnej nadziei na lepsze jutro. Chcę uciec.
Ale nie mogę. dalej tkwię, w tym zakichanym, szklanym,
pudełku, zwanym życiem. stąd, nie ma wyjścia. Nawet śmierć,
jest zbyt bezszelestna, by pomóc.