Witajcie, dziewczyny.
Szczerze mówiąc, nie jestem tutaj nowa. Ale chcę zacząć od nowa, chcę wyrzucić przeszłość do kosza, spłukać ją w ubikacji, cokolwiek. Mam jej dość. Co prawda, moja przeszłość nie jest zła, do dupy jest tylko ta z odchodzaniem. Nie powiem, nawet się trzymam po wakacjach, i nie wróciłam do wagi z początku mojej historii z odchudzaniem. I nie ma mowy, żebym wróciła. Ale obawiam się, że jeśli będę tak dalej postępować, tak się stanie. Żeby uniknąć tej jakże tragicznej sytuacji, wiem, że muszę tu wrócić. Tylko z wami jestem w stanie dokonać tego, czego pragnę najbardziej - być chudą. Nie szczupłą, chudą. Jestem szczupła. Mam w miare nogi, brzuch też ujdzie. Ale ja chcę być chudsza, chcę słyszeć że schudłam. Może to tylko po to, że chcę, aby ktoś się o mnie zatroszczył, lub zainteresował moim stanem. Ktoś oprócz zbyt troskliwej matki, która jest raczej uciążliwa. Nie chcę tutaj rozpisywać ile zrobiłam ćwiczeń, co zjadłam. Chcę raczej wyrzucać tutaj swoje myśli, to co mnie dręczy. Oczywiście związane z odchudzaniem, ale też z miłością, lub ogólnie. Mam nadzieję, że znajdę w was wsparcie. Jak narazie mam zamiar zobaczyć, co u was. Chcę żeby ten dzień się już skończył. Jest do dupy, szczerze. Nie jem już dziś nic, tak myślę.
Phoebe.