Dziś spotkałam się z Julą, którą poznałam właśnie tutaj na photoblogu.
To cudowne, że kiedyś dzieliło nas około 311 kilometrów i za gówniarza wysyłałyśmy do siebie listy czy pocztówki, a teraz mieszkamy, można powiedzieć, że po sąsiedzku.
To właśnie dzięki photoblogowi poznałam szereg cudownych osób z którymi kontakt mam do dzisiaj.
Moi znajomi, czy też bliższa rodzina nie do końca rozumieli to, że w Internecie można trafić na prawdziwych przyjaciół.
Często spotykałam się z komentarzami: ,,Jak możesz ufać komuś, kogo nie widziałaś na oczy?
Chociaż może nie są to przyjaźnie do końca życia, w tym danym okresie to właśnie ludzie z Internetu mieli na mnie najlepszy wpływ.
Dziewczyny pomagały mi podjąć różne trudne decyzje, czytały o moich lękach, obawach i problemach. To one jako pierwsze widziały moją studniówkową sukienkę!
Wiedziały kiedy mamy dobry, a kiedy zły humor.
Nawet po treści jednego wpisu, wyczuwały, że coś jest nie tak.
Nie wiedziałam jaki mają kolor włosów, czy oczu, ale wiedziałam z kim pokłóciła się danego dnia i kto jej zrobił przykrość.
I chociaż tutaj nigdy nie dodałam swojego prawdziwego zdjęcia ani większości z tych dziewczyn nie widziałam, czułam, że jesteśmy jedną, wielką rodziną.
Nie interesowało nas to, kto ma ilu obserwujących, ile komentarzy. Wspierałyśmy się wzajemnie. Jedne poświęciły bloga Pamiętnikom Wampirów, inne Zmierzchowi, a ja Pretty Little Liars. Każda miała inne zainteresowania, a byłyśmy dla siebie kimś bardzo bliskim.
Przyjaźnie te się kończą. Dopadają nas realne sprawy, prawdziwe życie.
A przede wszystkim prawdziwi ludzie. Zapominamy o kimś, kto jest od nas daleko.
Żyjemy prawdziwie, a przecież dla osoby zza komputera ten czas się nie zatrzymał. Też trwa dalej.
I jeśli ktoś był dla Ciebie kimś ważnym, czemu to wszystko rzucamy w kąt?
To ta osoba była, kiedy prawdziwi przyjaciele zawiedli. Kiedy prawdziwy chłopak porzucił.
Łatwiej odrzucić osobę z Internetu, bo przecież jej nie widzimy. Ale ona też ma uczucia.
Mamy takie czasy, że żadne kilometry nie są nie do pokonania.
Kiedyś z Krakowa nad morze jechało się ponad 20 godzin, dziś tylko 5.
Wiadomo, jest praca, codzienne obowiązki. Ale jest też video chat.
Jeśli się chce zawsze znajdzie się chociaż chwilę.
Ktoś kto Ci mówi, że nie ma czasu nie chce go dla Ciebie mieć.
A Wy macie internetowych przyjaciół?
-Ann