miałam założyć nowy fbl. ale zrezygnowałam. może niedługo to zrobię. bo potrzebne mi jest. te moje stare głupie zdjęcia i notki. wtedy wogóle myślałam, że fbl to tylko taki blog ze zdjęciami. teraz już jest trochę ważniejszy ;). może w końcu, wykorzystam to, że mam pro i hasło. i że nikt oprócz tych, którzy znają moje hasło mogą to przeczytać.? ok. tak naprawdę, pewnie w tej notce nie będzie nic, chodź spodziewam się, że będzie coś. to tylko moje głupawe myśli, które przelewam na 'papier' . oprócz tego, że chcialam ten fbl zawiesić, bo stwierdziałam, że mi nikt nie komentuje (nie oto chodzi ;)), i poprostu już mi się znudził. założyć nowy chciałam. i pro nawet kupić. ale jeżeli tu już mam 135 zdjęć i konto pro to po co mi nowe fbl.? od pewnego czasu męczy mię myśl, aby obciąć włosy. jednego dnia chcem długie, drugiego - krótkie. bo stwierdziłam, że już mi nie rosną i wypadają intensywnie. chcę, także urosnąć - tak gdzieś ok. 10 cm, żeby było gdzież z 170 lub trochę mniej - bo jestem niska. komputer - ostatacznioe zbyt długo spędzam przed nim dnie. - zamiast odrabiać lekcje lub uczyć się - siedzę przed nim godzinę w godzinę. może spowodowane to jest fbl, gdyż piszę u siebie notkę, a potem 'chodzę' po innych pb.? pewnie tak. jestem uzależniona. i muszę w końcu coś z tym zrobić. a jeżeli jeszcze chodzi o nowy fbl - teraz bardzo często wpadam na nowe pb, które zakładają znane mi osoby - to jakiś plagiat. nawet mi się niechce wymyślać to nowej nazwy, bo wszystkie są już zajęte. nauka - to teraz co powinnam robić. z jednej strony to się niechce. ale cóż - w końcu trzeba będzie. i to teraz. bo na półrocze nie będę miała paska ;((. może dla Was to nic złego, ale ja bardzo to przeżywam. jestem zła na siebie, bo zamiast się uczyć to tylko laptop. na prawdę muszę już skończyć z fbl. tak nie do końca, ale muszę pisać notki tylko od czasu do czasu. a nie codziennie po dwie. zbyt dużo czasu wtedy mija i ja nic nie robię tylko fbl. tylko fbl jakoś mnie interesuję. jednak nie tylko fbl jest jedną przyczyną pogorszenia w nauce, jeszcze - chłopcy. tyle się dzieje. w roku 2oo8 było tyle niespodzianek, nawet gdyby wzięło się poprzednie trzy lata - i tak ten jeden 2008 był wyjątkowo inny. taki w swoim rodzaju. ciągle się o nich myśli, a powinno o nauce. no własnie. bo ja już niechcę się rozczarować. raz tak zabujałam się w chłopaku, że naprawdę to chyba była moja 'pierwsza miłość' może raczej 'pierwsze zauroczenie' ale za to jakie zauroczenie ;). ale rozczarowałam się. chłopak, tak naprawdę nawet niewiedział, że mi się podobał. ja nigdy nie dążę do celu - gdy widzę jakąś przeszkodę, zamiast ją zwyczajnie ominąć - nie, ja odpuszczam sobie. nie wierzę w siebie. bo i tak wiem, że u tego chłopaka szans niemiałam. ale kto wie.? może.? ;). ale po co robić sobie głupie nadzieje.? a ja drugi raz takiego rozczarowania nie chcę. to jedno mi wystarczyło. bo tamten chłopak nie wysłał mi walentynki. a jak tak czekałam. i było przykro. bardzo. tak naprawdę [moim zdaniem] chłopakom trzeba mówić kiedy się podoba. bo on raczej jest `niemyślący' i wtedy niebędzie wiedział. bo poprostu jak zwykle dziewczyna musi zrobić 'ten pierwszy krok'. ale jeżeli ona jest zbyt nie śmiała.? ja nie wierzę, że chłopcy są nieśmiali.! ehe. a te zdjęcie, bardzo pasuje do tej notki - do mnie, teraz tylko spuśćić głowę i nie myśleć...